Porsche na prowadzeniu i z przygodami

Dwie załogi Porsche prowadzą po godzinie wyścigu na torze Spa-Francorchamps. Feralny incydent z fabrycznym 911 zaliczył trzeci prototyp 919.

Nienajlepiej zaczyna się sezon dla prototypów ekipy Porsche. Po fatalnej awarii na Silverstone, także i teraz, już na początku wyścigu problemy ma jeden z 919 – tym razem jednak, sprawcą jest kierowca fabrycznego GT marki, Kévin Estre. Według sędziów, to właśnie z jego winy, a konkretnie nierespektowania niebieskich flag, doszło do kolizji między jego 911 i prowadzonym przez Nicka Tandego 919 – i choć skutki nie były tak dramatyczne, jak w Anglii, trzeci z prototypów, już w pierwszej godzinie stracił dwa okrążenia. Na czele, po pierwszych zmianach są wciąż dwa pozostałe Porsche – w innych klasach, prowadzą natomiast G-Drive i dwa Aston Martiny.

Start ośmiu fabrycznych prototypów LMP1 wyglądał niesamowicie – nawet, jeśli trzem Porsche udało się obronić pozycje przed konkurentami. Brendon Hartley i Marc Lieb dość szybko zaczęli oddalać się od konkurentów – problem miał z nimi jedynie Nick Tandy w nr 19, na pierwszym okrążeniu spadając za Marcela Fässlera z Audi nr 7. Brytyjczyk szybko jednak odzyskał pozycję – a kolejny pojedynek toczył się nieco dalej, Alex Wurz w Toyocie walcząc z Loïciem Duvalem z drugiego Audi. I właśnie wtedy doszło do niespodziewanej kolizji, Tandy uderzony przez dublowane Porsche 911 – choć sprawa wyglądała nieciekawie, Tandemu udało się dojechać do boksów i powrócić na tor po wymianie przedniej części zawieszenia.

W kolejnych minutach, Fässler i Duval dogonili Lieba, lecz wskutek błędów, obaj kierowcy nie zdołali wyprzedzić wicelidera. Błędu nie ustrzegł się jednak także prowadzący Hartley – tuż przed prostą start-meta hamując na brzegu zakrętu i ratując się przejazdem przez odpowiednio uformowany skrót. Trzy kwadranse po starcie rozpoczął się okres pierwszych zmian – te nie wpłynęły jednak na układ w czołówce, Timo Bernhard i Neel Jani wciąż prowadząc przed Duvalem i Fässlerem. Ci walczyli między sobą – a dalej, szósty Alex Wurz bronił się przed Marco Bonanomim.

W klasie LMP2, udany start wyprowadził na czoło Harrego Tincknella z Jota Sport – za nim, Oliver Webb z Morand na krótko wyprzedził Sama Birda z G-Drive nr 26, który jednak odzyskał pozycję na drugim okrążeniu. Niedługo później okazało się, że Tincknell wystartował zbyt szybko – za to fatalnie, wyścig rozpoczął Nicolas Lapierre z KCMG, spadając na ostatnie miejsce. Po odbyciu kary, Tincknell spadł na piąte, na prowadzeniu był już Bird, a za nim Webb i Nelson Panciatici z Signatech – tego ostatniego wyprzedził jednak Luis Felipe Derani z drugiego Ligiera od G-Drive. Po zmianach, Bird i Derani pozostali na pozycjach – jednak między nimi, zamiast Webba, pojawił się Tincknell.

W GTE Pro, choć Bruni fantastycznie poprawił wynik Ferrari nr 51 w kwalifikacjach, na starcie szybko stracił drugą pozycję. Co więcej – wyprzedzający go Stefan Mücke wyszedł na prowadzenie przed Fernando Reesem – czwarty był natomiast Kevin Estre w Porsche, sprawca kolizji z prototypem tej samej marki. Pół godziny po starcie, do boksów zjechał Mücke, przez co na drugie awansował Bruni – ten, jak i inni kierowcy, swoje pierwsze pit-stopy zaliczyli dopiero godzinę po starcie. Wówczas, Bruni ponownie spadł na miejsce trzecie – na czele byli Rob Bell i Rees, a za Włochem podążał kolega z AF Corse, James Calado.

W klasie GTE Am, do okresu zmian prowadzenie utrzymywał Pedro Lamy – za nim jednak, Paolo Ruberti w Corvette spadł za Klausa Bachlera w Porsche nr 88. Dużo gorzej sprawował się drugi Aston Martin – wpierw, wskutek falstartu, karę otrzymał Stuart Hall – a potem, po wczesnym zjeździe, na zakręcie Eau Rouge tył auta uszkodził Roald Goethe. Po zmianach, Aston nr 98 stracił prowadzenie na rzecz Wiktora Szajtara z Ferrari nr 72 – a za nim wciąż podążały Porsche i Corvette.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze