Dwa Audi prowadzą po 3 z 6 godzin wyścigu w Bahrajnie. Mimo spadku Porsche nr 2 na szóste miejsce, załodze nie grozi utrata prowadzenia w klasyfikacji generalnej.
Choć incydent z końca pierwszej godziny pogorszył sytuację Porsche nr 2, sama jego obecność na torze wciąż oznacza, że konkurencyjnej Toyocie nr 6 potrzebne byłoby zwycięstwo, by punktowo choćby zrównać się z liderami klasyfikacji generalnej. A ta, w kolejnych dwóch godzinach wciąż zajmuje miejsce piąte, za dwoma Audi, Porsche nr 1 oraz siostrzaną TS050H. Audi spokojnie kontynuuje prowadzenie, tak zaskakujące biorąc pod uwagę niedawny występ w Chinach – w połowie regulaminowego czasu mając przewagę przynajmniej 50 sekund nad konkurentami. Coraz większy dystans dzielił również załogi prywatnych LMP1, po raz ostatni startujący w tej klasie Rebellion coraz wyraźniej odstając od przeciwników z ByKolles.
W klasie LMP2, tuż po rozpoczęciu godziny problemy dotknęły za to van der Gardego, przez co załoga nr 30 spadła za G-Drive oraz chińskie Baxi DC. W nim, szóste miejsce utrzymywał Paul-Loup Chatin, a jego koledzy zdołali nawet awansować wyżej – bez zmian, na czele widnieli natomiast Gustavo Menezes przed Bruno Senną i Alexem Lynnem. Układ ten zmieniły dopiero drugie pit-stopy, gdzie pozostający za kierownicą Senna wyszedł na czoło przed zmiennika Menezesa, Nicolasa Minassiana – a na trzecie awansował Ryan Dalziel z ESM nr 31, przed Richarda Bradleya z Manora nr 44. Wciąż za nimi widnieli kierowcy załogi G-Drive, z których Roman Rusinow miał jeszcze szansę przebić trio RGR Sport Morand w walce o drugie miejsce – zamiast tego, przeciwnikiem meksykańskiej ekipy stał się lokalny konkurent, amerykański Extreme Speed, Ryan Dalziel przeskakując Ricardo Gonzaleza w godzinie trzeciej.
Wśród pojazdów GTE Pro, po pierwszych zjazdach Aston Martin powrócił na czoło stawki, Jonathan Adam w nr 97 wychodząc przed Jamesa Calado z Ferrari nr 51. Wciąż trzeci był Vantage nr 95 kierowany przez Marco Sørensena – choć przy dopiero piątej pozycji Sama Birda z Ferrari nr 71 było to miejsce co najmniej satysfakcjonujące. Na więcej, kibice liderów klasyfikacji musieli jednak poczekać aż do połowy godziny trzeciej – wówczas Nicki Thiim wyszedł przed Gianmarię Bruniego, odzyskując dla Aston Martina drugie miejsce – i jeszcze bardziej zwiększając przewagę nad konkurentami z 71. Dokładnie w połowie rywalizacji, ekipę tą spotkał jednak pech – uszkodzenie i oderwanie się przedniego koła odebrało liderom wyścigu prowadzenie, choć szczęściem był fakt, iż stało się to w okresie rutynowych zjazdów…
O wiele gorzej wyglądała sytuacja w klasie GTE Am, gdzie również pech dotknął Aston Martina. Początkowo, Romain Brandela próbował kontynuować pozycję wywalczoną na starcie przez Rickiego Taylora – dość szybko jednak, prowadzenie odebrał mu Mathias Lauda – a w połowie godziny, szybszy był już także Patrick Long w Porsche nr 88. Po chwili Amerykanin dogonił lidera, przypuszczając atak – ten zakończył się dla Laudy nieszczęśliwie, przeliczając siły podczas obrony pozycji i wpadając w poślizg, czego skutkiem był spadek na trzecie miejsce. Odzyskanie pozycji przed Brandelą nie było jednak trudne – co więcej, Corvette niedługo była już czwarta, pozycję zyskując Joël Camathias, który wkrótce toczył już bój z Laudą o drugie miejsce. Vantage przegrał wówczas po raz drugi, choć sukcesem dla Porsche pojedynek zakończył się dopiero, gdy za kierownicami pojawili się Christian Ried i Paul Dalla Lana – a całość dopełnił dramat pod koniec połowy, gdy awaria w układzie napędowym zatrzymała Vantage nr 98 na torze, praktycznie odbierając mu nawet teoretyczne szanse na mistrzostwo.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.