Udane finisze Porsche i Ferrari

Marc Lieb z Porsche nr 2 był najszybszy w pierwszej sesji treningowej na torze Njszybszy w pierwszej sesji treningowej na torze Nürburgring. Pechowo, imprezę rozpoczęła ekipa Signatech-Alpine.

Choć jeszcze dzień wcześniej nad torem panowała ulewa, a i zapowiedzi na kolejne dni nie należały do optymistycznycn – piątkowe południe przyniosło dużo słońca i temperaturę prawie 24 stopni. To pozwoliło kierowcom rozwinąć skrzydła i nie martwić się pogodą w pierwszej sesji treningowej, która jednak i tak została wydłużona o 20 minut. Sprawcą zamieszania był Nicolas Lapierre, który już po kwadransie wypadł z toru, na niemal pół godziny wywołując neutralizację i czerwoną flagę – z najlepszych czasów cieszyły się natomiast załogi Porsche, rozpoczynając walkę w Niemczech od przebicia wyników konkrencyjnego Audi.

W ich przypadku, przez większą część sesji, na czele widniały dwa R18 – tuż po starcie Marcel Fässler ustawiając poprzeczkę na 1:42.7. Po wznowieniu podwyższył ją Lucas Di Grassi, tuż przed końcem swojej zmiany zaliczająć 1:42.326 – a po nim, do 1:42.153 zszedł Loïc Duval. Wtedy jednak, w ostatnich 30 minutach sesji, do gry weszły Porsche – wpierw Timo Bernhard minimalnie schodząc poniżej 1:42, a potem Marc Lieb zaliczając 1:41.703. Gdy jeszcze Brendon Hartley poprawił wynik kolegi na 1:41.750, przewaga Porsche była już bezwzględna – choć Audi nie rezygnowało, pod sam koniec André Lotterer także zaliczając czas poniżej 1:42.

Chwilę wcześniej, to samo Audi widniało jednak jeszcze za jedną z Toyot – Sébastien Buemi poprawiając czas załogi nr 5 na 1:42.593. Dla obu TS050H był to niestety szczyt możliwości w pierwszym treningu – załoga nr 5 ukończyła ją niemal sekundę, a nr 6 niemal 2 sekundy gorsza od lidera.

Wśród prywatnych LMP1, wszystkie trzy załogi zmieściły się w obrębie 0.7 sekundy straty do lidera – tym była załoga Rebellion nr 13, o zaledwie 0.004 sekundy lepsza od kolegów z nr 12 – a o wspomniane 0.7 lepsza od konkurentów z ByKolles.

Ciekawostką była sytuacja w LMP2, gdzie czas ustanowiony przez René Rasta jeszcze przed pechem Nicolasa Lapierre, niemal do końca widniał jako czołowy rezultat tej klasy. Dopiero w samej końcówce, wynik Niemca poprawił kolega z ekipy, Alex Brundle – nie udało się to natomiast żadnemu z konkurentów, Matt Howson z Manora nr 44 kończąc sesję z czasem o 0.7 gorszym, minimalnie pokonując Strakka Racing. Po wypadnięciu Lapierre’a, Signatech nie powrócił już na tor, łącznie przejeżdżając tylko 4 okrążenia.

Dość niespodziewanie wyglądała także sesja w GTE Pro – sprawcą zamieszania był Nicki Thiim, który wpierw na początku, a potem w połowie sesji zaliczał najlepsze czasy w klasie. Duńczyk wpierw zszedł poniżej 2 minut, a potem poniżej 1:59 – ten drugi wynik, dopiero przed końcem poprawił Darren Turner z drugiego Aston Martina. Gdy wydawało się, że to właśnie oba V8 Vantage znajdą się na czele, przed faworyzowanymi Ferrari i Fordami – James Calado przebił wynik Turnera na 1:58.402, spychając rodaka na drugie miejsce z wynikiem o 0.2 sekundy gorszym. Ani pozostałe Ferrari, ani Fordy nie zeszły poniżej 1:59, poniżej 2 minut nie zeszło za to Porsche od Dempsey  Proton Racing.

Aston Martin był za to najszybszy w klasie GTE Am, choć tu jego wynik pojawił się na czele dopiero w samej końcówce. Wcześniej, poniżej 2:01 pierwszy zszedł Emmanuel Collard w Ferrari, przebijając wynik Patricka Longa z Porsche od KCMG – jego natomiast, o 0.15 sekundy poprawił nieco później Yutaka Yamagishi w Corvette od Larbre. Pod koniec, na czele pojawił się jednak Mathias Lauda, czasem 1:59.949 jako jedyny schodząc poniżej 2 minut i wgrywając z Japoczykiem różnicą niemal 0.8 sekundy.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze