Domowa runda dla… wszystkich

Nadchodząca runda WEC na Nürburgring, tylko teoretycznie daje przewagę zespołom niemieckim. W praktyce mianowicie, tor w Nadrenii to dom wszystkich trzech ekip.

Dopiero od dwóch lat, Niemcy goszczą u siebie reaktywowaną, czołową rywalizację wyścigów długodystansowych – co już wtedy było o tyle dziwne, że to właśnie niemiecka ekipa wręcz dominowała w tego typu rywalizacjach. Pokonane tylko dwukrotnie od roku 2000, w inaugurującym Mistrzostwa Świata Endurance sezonie 2013, w Europie mogliśmy je oglądać „tylko” w Anglii, Belgii oraz oczywiście we Francji – na niemiecką rundę musieliśmy jednak poczekać jeszcze dwa lata, i to pierwotnie głównie z powodu odwołania tejże rywalizacji w Brazylii. Organizatorzy szybko jednak doszli do wniosku, że umieścić tam, konkretnie na słynnym z rywalizacji jeszcze przed wojną torze Nürburgring, wyścig warto – także i dlatego, że to właśnie ten kraj jest domem dla wszystkich zespołów z czołowej klasy fabrycznych LMP1.

O dominujących do niedawna Audi wspominać nie trzeba – z przeniesioną niedawno z Ingolstadt do pobliskiego Neuburga placówką Audi Sport, ekipa z przyjemnością witała u siebie rywalizację WEC. Co prawda, pierwszy raz nie należał dla niej do udanych, przegrana z załogą Porsche nr 17 zakończyła się ostatecznie porażką w całym sezonie – to jednak zmusiło Audi do działania, szczególnie, że w tym roku rywalizacja może się okazać jeszcze bardziej zacięta. Audi zapowiada więc walkę o zwycięstwo przed traktowaną z niezwykłą powagą publicznością – wciąż i wciąż negując pojawiające się plotki o możliwym przeskoku marki do innej rywalizacji.

Za swój domowy, wyścig na Nürburgring traktuje również Porsche, zespół z Weissach zapowiadając powtórzenie swojego sukcesu sprzed roku. Po niespodziewanym triumfie gościnnej załogi w Le Mans, to właśnie tutaj trio Webber-Bernhard-Hartley rozpoczęło swą serię mistrzostwskich zwycięstw – tym razem chcą oni natomiast odmienić los, w pierwszej części sezonu dość niemiły dla ubiegłorocznych triumfatorów. Dużo lepiej powodzi się kolegom z załogi nr 2, którzy (choć w dużej części dzięki dramatowi Toyoty) ponownie dali Porsche zwycięstwo w prestiżowym Le Mans – oczywiście, najlepiej byłoby tu wygrać tak, jak w rok wcześniej, dubletem – przy czym nawet pojedyncza wygrana poszerzałaby ilość zwycięstw tej marki na Nürburgring do 13 z 48 wyścigów 1000km/6h mających tu miejsce od roku 1953.

Jeżeli jednak mamy konkretnie wskazać, dla kogo tor Nürburgring miałby być domowym – najbliższym prawdzie okazuje się być zespół… Toyoty. Oddalona o zaledwie 65 km siedziba ekipy Toyota Gazoo Racing w Kolonii leży w praktyce 3 razy bliżej, niż centrala Porsche Motorsport – nie bez powodu więc, japoński producent wprost określa obiekt jako „domowy”. W tym roku, akcent ten jest tym wyraźniejszy, że w poprzedniej rundzie w Le Mans zespół był dosłownie o minuty od zwycięstwa – i co widać po ekipie, chce ona ponownie pokazać, że jej dwa pojazdy to groźni konkurenci dla producentów z Niemiec. Zarówno szef zespołu, jak i jego kierowcy mówią jasno, że wydarzenia z Le Mans są już dla nich przeszłością – i jeśli miały mieć na nich jakiś efekt, to tylko jeszcze bardziej zdeterminowały ich do kolejnej rywalizacji.

Prócz kwestii domowej rundy ekip, na Nürburgring pojawi się także kilka innych elementów – m.in. pakiet aerodynamiczny przeznaczony na pozostałą część sezonu. Po Silverstone i Spa-Francorchamps, gdzie ekipy głównie składały się na testowanie rozwiązań pod prestiżowy 24h Le Mans, teraz do gry wchodzą pakiety high-downforce (o wysokiej sile docisku) przeznaczone dla bardziej krętych i rzadziej pozwalających na rozwijanie dużych prędkości torach – a, że ich wdrożenie planują wszystkie trzy zespoły, walka w Niemczech może stać się jeszcze bardziej zacięta i nieprzewidywalna.

Jedynym problemem, który wciąż widnieje, a wręcz nasila się w głowach ludzi obecnych już w Nürburg jest pogoda – w czwartek witająca gości rzęsistym deszczem i burzami. Niestety, zapowiedzi takiej pogody, różńe źródła podają nam także na kolejne dni – niektóre zapowiadając jednak nieco lepszą aurę w niedzielę, a więc dniu samego wyścigu. Oczywiście, zespoły nie mogą temu wierzyć, przez co wokół toru opony przeznaczone na deszcz lub przejściowe zdecydowanie przebijają ilościowo te bez żadnego bieżnika – w praktyce jednak, wszystko okaże się o 13 w niedzielę, gdy ekipy ruszą do czwartej tegorocznej rundy WEC.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze