Nowy limit mocy nałożony na napęd hybrydowy, który będzie obowiązywać od przyszłorocznego 24-godznnego wyścigu Le Mans po sezon 2017 nie podoba się Toyocie.
Japoński producent swoją postawę argumentuje mówiąc, że przepis ograniczający wydzielanie mocy z napędu hybrydowego do 300kW mógłby zaszkodzić ich koncepcji całego prototypu bardziej, niż takim zespołom, jak Audi czy Porsche.
Zgodzili się oni na limit na pętlę Circuit de la Sarthe, ponieważ zmiana ta będzie miała niewielki wpływ na wydajność, szczególnie na długich prostych na tym obiekcie. Toyota twierdzi jednak, że w przypadku innych torów, gdzie proste są o wiele krótsze, zredukowanie mocy może negatywnie odbić się na prędkości, ponieważ jest ona jedynym producentem, która zastosowała swój własny koncept rozprowadzania tej mocy na dwie osie.
„Ten rodzaj ograniczenia wpływa bardziej na podwójny system KERS niż na pojedynczy KERS i układ wydechowy. Niesprawiedliwym jest wprowadzanie zasad, które działają na producenta tej technologii bardziej dotkliwie, niż w przypadku innych rozwiązań”
– powiedział dyrektor techniczny Toyota Motorsport, Pascal Vasselon.
Vasselon ponadto wyraził zdziwienie, że twórcy tychże zasad, a więc FIA i organizatorzy Le Mans (Automobile Club de l'Ouest) chcą wprowadzić ten przepis na tory Formuły 1, które także są w kalendarzu Długodystansowych Mistrzostw Świata.
„Jest to trudne do zrozumienia, ponieważ limit mocy, który został pierwotnie omówiony, miał obowiązywać jedynie na Le Mans,, ponieważ jest to tor drugiego stopnia (wg klasyfikacji FIA). Tam ze względu na długie proste nie jest to aż tak istotne; byliśmy zaskoczeni sugestią, że przepis ten mógłby być stosowany ogólnie”
– dodał.
Vincent Beaumesnil, dyrektor sportowy ACO wyjaśnił logikę stojącą za zastosowaniem ograniczenia mocy do 300kW wszędzie mówiąc: „najlepiej jest miej jedną regułę dla wszystkich torów, ponieważ w przeciwnym razie jest to dezorientujące”.
Źródło: autosport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.
