Walka trwa, początek nocy bez wyraźnego lidera

Załogi Porsche i Audi zmieniają się na czele wyścigu po 8 godzinach rywalizacji. Także i tu doszło do neutralizacji – z walki odpadł tym razem jeden z liderów kategorii LMP2.

Walka Porsche i Audi trwa – czołowe załogi rywalizowały również na początku nocnej części wyścigu na Pętli de la Sarthe. Choć jego liderem wciąż w większości było Porsche nr 17 – Audi nie odstawało od konkurenta, pozostając ze stratą kilkudziesięciu sekund i przejmując prowadzenie w czasie kolejnych pit-stopów przeciwnika. Znaczące było jedynie wypadnięcie z toru Romaina Dumas w godzinie ósmej, gdy kierowca Porsche nr 18 nie wyhamował na zakręcie Tertre Rouge i uderzył w barierę z opon – to zmusiło go jednak tylko do wcześniejszego zjazdu i zmiany z Neelem Janim. Dopiero pod koniec ósmej godziny, gdy kolejną neutralizację wymusił wypadek trzeciego prototypu LMP2, Signatech-Alpine, ta mogła nieco skomplikować plany obu ekip w taktycznej walce o zwycięstwo. Ubytek kolejnego mocnego przeciwnika oznaczał, że w LMP2 ekipy KCMG i TDS mogły być jeszcze bardziej pewne prowadzenia – wśród pojazdów GT, sporo działo się głównie w klasie Kuby Giermaziaka.

W LMP1, Audi wciąż czekało na najmniejszy błąd Porsche, podążając za liderem ze stratą kilkunastu sekund. Każdy zjazd załogi nr 17 oznaczał oczywiście utratę prowadzenia – tak było choćby po zmianie Brendona Hartleya na Marka Webbera. Choć nieco później, Filipe Albuquerque zostawił miejsce dla René Rasta – różnica wynosiła wciąż około trzydzieści sekund. Przy kolejnym zjeździe Marcela Fässlera, Audi zdecydowało się tylko dotankować pojazd, co pozwoliło stracić niewiele sekund do lidera. Na początku godziny ósmej, przygodę w barierą z opon miał za to Romain Dumas – kierowca Porsche #18 lekko uderzył po niewyhamowaniu i, choć nie uszkodził za bardzo samochodu, musiał zjechać na wcześniejszy pit-stop i zmianę. Do walki w czołówce powróciło Porsche nr 19, raz po raz przeszkadzając Audi – i dopiero strata załóg nr 18 i 7, wskutek wcześniejszych incydentów stawała się coraz większa.

Toyoty odstawały już od Niemców wyraźnie – choć z drugiej strony, załoga nr 1 powróciła przed prywatnego Rebelliona nr 12. Dwa szwajcarskie R-One zamykały czołową dziesiątkę stawki – a za nią wciąż nie było widać ani Nissanów, ani prywatnego konkurenta z Austrii, CLM.

W klasie LMP2, po pojawieniu się w wozie nr 26 Sama Birda, sytuacja czołowej załogi G-Drive zaczęła się poprawiać – ekipa awansowała na piąte, a z czasem nawet na trzecie miejsce. Podobnie starał się robić Laurens Vanthoor po fatalnej zmianie Chrisa Cumminga – Ligier nr 34 był już jednak zbyt daleko w tyle. Na czele wciąż widniały dwa prototypy Oreca 05, nr 47 od KCMG wyprzedzając nr 46 od Thiriet TDS o okrążenie – a do niemal końca ósmej godziny, o trzecie miejsce walczył zespół Signatech-Alpine. Wówczas jednak, Paul Loup-Chatin zaliczył dość groźny wypadek, poważnie uszkadzając prototyp A450 – i prawdopodobnie odpadając z dalszej rywalizacji.

W GTE Pro, kolejna seria zjazdów przyniosła tym razem zmianę w załodze Astona nr 99 – to sprawiło, że to Jordan Taylor w Corvette powrócił na czoło, przed Alexa MacDowalla. Brytyjczyk okazał się zresztą gorszy także od kolegi z ekipy, Roba Bella – i to on przejął drugie miejsce, pozostając na nim do końca ósmej godziny. Wśród konkurentów, walkę o podium mogło kontynuować jak na razie tylko Porsche nr 91 – zmniejszyć stratę starali się kierowcy Ferrari nr 51.

Liderem klasy GTE Am nieprzerwanie był Aston Martin nr 98. Za nim jednak, do walki powróciło Ferrari nr 83 od AF Corse, wyprzedzając nawet siostrzane nr 72 od SMP Racing. Wyraźnie gorsi od Jeroena Bleekemolena byli zarówno Ben Keating, jak i Marc Miller – Viper ekipy Riley spadł wskutek tego na miejsce szóste, po części jednak także z powodu problemów w tylnej części podwozia. Po przejeździe Michaela Avenattiego, nieco spadło także Ferrari nr 66 od JMW – w godzinie ósmej, jego kierowcą był już jednak ponownie Kuba Giermaziak.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze