Ciasno na czele, pożar w fabrycznym 911

Audi nr 7 prowadzi po dwóch pierwszych godzinach wyścigu 24h Le Mans. Wskutek pożaru silnika, z walki wycofała się załoga Porsche 911 nr 92.

Bardzo interesująco zapowiada się tegoroczny wyścig 24h Le Mans po pierwszych godzinach rywalizacji na Pętli de la Sarthe. Choć przez praktycznie cały czas, na czele widniały dwa Porsche 919 – konkurencyjne Audi nie odstępowało go ani na krok, przejmując prowadzenie dzięki skutecznemu wykorzystaniu dublowania. Także i Toyota, choć wciąż za sześcioma prototypami, jak na razie nie ma czego się obawiać – i tylko Nissan od początku wykazywał problemy, jeden z jego samochodów wyjeżdżając na tor w praktyce dopiero pół godziny po starcie. Dość spokojnie wydaje się być także w rywalizacji prototypów LMP2, gdzie na czele od startu widnieje Oreca 05 od KCMG – pierwsza ofiara wyścigu pojawiła się natomiast w klasie GTE Pro, kiedy to w Porsche zapalił się silnik. W GTE Am, wczesne zjazdy strąciły z piedestału Aston Martina – liderem zostało Ferrari od SMP Racing, które niedługo po starcie wyprzedziło konkurenta z AF Corse.

Po starcie, Porsche utrzymały prowadzenie przed trzema Audi – ostatni Marco Bonanomi mając zresztą problemy z Alexandrem Wurzem z Toyoty. Wkrótce jednak, Nico Hülkenberg spadł za Loïca Duvala i André Lotterera, a potem także za Bonanomiego – i w tym układzie, stawka przemierzała kolejne kilometry. Na pierwsze zjazdy, kierowcy zjechali niecałe 40 minut po starcie – jako ostatni z czołowej szóstki zrobił to prowadzący Timo Bernhard, który po powrocie na tor wciąż był liderem. W kolejnych minutach, różnice między czołówką zaczęły się jednak zmniejszać – Jani przymierzał się nawet do ataku na kolegę z ekipy, przerwała mu to jednak neutralizacja. Ta zmniejszyła już ponad 40-sekundową stratę Toyot, które wciąż pozostawały za sześcioma prototypami z Niemiec. Niecałe 100 minut po starcie, Audi nr 9 zjechało na drugi pit-stop – za to Lotterer sprytnie wykorzystał dublowanie pojazdów i wyprzedził dwa Porsche, przejmując prowadzenie od Timo Bernharda. Sytuacja nie zmieniła się po drugiej serii pit-stopów – jedynie Hülkenberg rozpoczął kontratak na konkurentów i wkrótce był już przed dwoma pozostałymi Audi.

W przypadku Nissana, załoga nr 23 wyjechała na tor dopiero 30 minut po starcie – problemy miała również ta z nr 21, przez chwilę wywołując żółtą flagę. Najlepiej sprawował się pojazd nr 22 – ale i ten wyraźnie odstawał od konkurentów, po dwóch godzinach plasując się w połowie stawki LMP2.

Słabo, wyścig rozpoczął także prywatny CLM od ByKolles, Pierre Kaffer spadając do trzeciej dziesiątki. Lepiej spisywał się Rebellion – jednak i on ucierpiał, gdy jadąc tuż za feralnym Porsche nr 92, wpadł w poślizg na pozostawionym przez 911 oleju  i wypadł z toru, dodatkowo zahaczając o prototyp LMP2 od Strakka.

W klasie LMP2, czołową pozycję utrzymał Richard Bradley z KCMG, a także Sam Bird w G-Drive nr 26, Jon Lancaster z Greaves Motorsport i Oliver Turvey z Jota. Bradley i Bird szybko rozpoczęli pojedynek, jednak wkrótce za nimi pojawił się Tristan Gommendy w Thiriet TDS, który wpierw wyprzedził Birda, a potem przejął nawet na pewien czas prowadzenie od Bradleya. Karę za falstart otrzymał Jose Ibanez z Oreca nr 45, a problemy z elektryką zepchnęły do boksów faworyzowaną ekipę Jota Sport. Po zmianie Birda na Romana Rusinowa, prototyp G-Drive zaczął odstawać od czołówki – dołączył do niej za to Kévin Estre w Ligierze od OAK Racing, który po dwóch godzinach był już czwarty.

W GTE Pro, początek wyścigu nie przyniósł większych zmian – na czele pozostał Richie Stanaway w Astonie przed Gianmaria Brunim w Ferrari – i tylko Stefana Mückego z Astona nr 97 wyprzedził Nicki Thiim z siostrzanego nr 95. Ten wkrótce przejął również drugie miejsce – a potem kilkakrotnie wymieniał się na czele ze Stanawayem, Nowozelandczyk ulegając w końcu także Włochowi z AF Corse. Ta trójka pozostawała na czele do końca drugiej godziny – rywalizacja trwała natomiast między Astonem nr 97, Ferrari nr 71 i jedyną w stawce Corvette.

Co do Porsche, to pozostawało dość daleko – w dodatku, po godzinie doszło tu do dramatu. Przed pierwszą z szykan na prostej Mulsanne, Patrick Pilet w 911 nr 92 wpadł w poślizg, po czym zapalił się jego silnik – wywołało to prawie 24-minutową neutralizację, a załoga nr 92 jako pierwsza musiała zrezygnować z dalszej jazdy.

Także w GTE Am, start nie przyniósł zmian na prowadzeniu – za to na drugie wszedł Andrea Bertolini, wyraźnie szybszy od Emmanuela Collarda z Ferrari nr 83. Inne Ferrari tego zespołu, nr 61, już na okrążeniu formującym miało problemy z pojazdem – Porsche nr 67 otrzymało natomiast karę 5 minut, która była skutkiem naprawy po czwartkowym pożarze. Giermaziak rozpoczął wyścig za kierownicą Ferrari, pozostając dość daleko z tyłu, a Collard wkrótce tracił kolejne pozycje, ustępując trzecie miejsce Patrickowi Longowi z Dempsey Racing-Proton. 40 minut po starcie, na pit-stop zjechał Pedro Lamy, ustępując pozycję Bertoliniemu – od tego momentu, Aston Martin nie powrócił już na prowadzenie. Po zmianach, do przodu zaczął przesuwać się pojedynczy Viper ekipy Riley, po dwóch godzinach dołączając do czołówki stawki.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze