Porsche na czele, pech Manora i Aston Martina

Załoga Porsche nr 1 prowadzi po godzinie wyścigu w Chinach. Pechowy poślizg prototypu od Manor wyeliminował z walki jego oraz Aston Martina nr 97.

Pierwsza godzina rywalizacji przyniosła kilka zmian i jeden incydent. W przypadku LMP1, dobry start zaliczyła Toyota, Sébastien Buemi wykorzystując wywalczoną wcześniej pozycję startową do ataku i przejęcia prowadzenia – czar szybko jednak prysł, po chwili Brendon Hartley odzyskując prowadzenie i utrzymując je już do końca godziny. Wkrótce, przed Buemim był już także Lucas Di Grassi z Audi nr 8, a na czwarte miejsce wszedł Neel Jani, wyprzedzając Mike’a Conwaya z Toyoty nr 6 – pół godziny po starcie Toyota wypadła z podium, Buemi w krótkim czasie tracąc dwie pozycje. Nie odstając od niemieckich konkurentów, obie TS050H mają szanse na powtórzenie sukcesu z Japonii – z drugiej strony, na czele wciąż jednak widnieją Niemcy.

Incydentem było natomiast to, co na początku wyścigu wywołało samochód bezpieczeństwa – wszystko z powodu Manora i Mathiasa Beché, który już na jednym z pierwszych zakrętów wpadł w poślizg i zajechał drogę Richiemu Stanawaywoi z Astona nr 97, oba pojazdy w praktyce eliminując z gry. W tej klasie, na czoło wyszedł Nico Lapierre z Signatech, przed Alexa Lynna z Manora nr 44 i Alexa Brundle z G-Drive – a Bruno Senna z RGR był szósty, nie potrafiąc pokonać Michaiła Aloszyna z SMP. Brundle wkrótce przesunął się na drugie miejsce, a 20 minut po starcie zaatakował lidera, szybko przejmując prowadzenie – Senna natomiast wciąż i wciąż naciskał na Rosjanina, nie mogąc przebić się na wyższą pozycję. Szansę otworzył mu dopiero okres zjazdów, który 12 minut przed końcem godziny rozpoczął Alex Lynn – Aloszyn i Senna zjechali jednocześnie, pierwszy na tor powracając już Ricardo Gonzalez z RGR. Brak zmian wśród liderów nie przyniósł natomiast żadnej zmiany w czołówce – po godzinie, Brundle wciąż prowadził nad Lapierrem.

Incydent z początku wyścigu przyniósł nie jedną, ale dwie ofiary z klasy GTE Pro – prócz Aston Martina, w boksach pojawił się także Davide Rigon, który uszkodził oponę omijając prototyp Manora. W jego przypadku, mechanicy w dodatku źle zinterpretowali sytuację, przy okazji zaliczając krótkie dotankowanie – ostatecznie obyło się jednak bez kar. Prowadzenie utrzymał Andy Priaulx, ale już drugiego Forda wyprzedził Gianmaria Bruni, oddalając się o pozycję od Marco Sørensena – taki układ utrzymywał się przez kolejne minuty, dopiero kwadrans przed końcem godziny Stefan Mücke odzyskując straconą pozycję. Z pewną stratą Sørensen był czwarty, piąte jechało Porsche od Dempsey Proton Racing – daleko z tyłu widniało natomiast Ferrari nr 71, a Aston nr 97 wciąż stał w boksie naprawiany przez mechaników.

Nieco zaskakująco, wyścig rozpoczął się w klasie GTE Am, gdzie przed Pedro Lamego wyszedł Benjamin Parker w Porsche od Gulf Racing. Szybko jednak okazało się, że Parker po prostu zaliczył fal-start, co sędziowie szybko wychwycili – po 20 minutach liderem był już Lamy, a za nim Wolf Henzler z KCMG przed Emmanuelem Collardem. Z ostatniego miejsca, do przodu parł Patrick Long, który z czasem był już czwarty – a 40 minut po starcie trzeci, gdy z Collardem jeden po drugim zaatakowali Henzlera. Taki układ utrzymał się już do końca godziny, choć nie bez starań o odzyskanie pozycji ze strony Henzlera.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze