Formuła 1 – maszynka do zarabiania pieniędzy

Kibice sportów motorowych interesują się raczej batalią kierowców i zespołów o tytuły mistrzowskie, jednak nie od dziś wiadomo, że wszystko, co związane z Formułą 1, ma pokaźne finansowe fundamenty. Oficjalne ogłoszenie przez Liberty Media chęci nabycia pakietu kontrolnego nie musi oznaczać, że spółka ma pomysł na poprawę sportu. Tu przede wszystkim chodzi o pieniądze, o bardzo duże pieniądze…

W Formule 1 w tym sezonie bitwę o mistrza toczą między sobą Lewis Hamilton i Nico Rosberg. Co prawda wyścig na Monzy nie był emocjonujący, jednak zbliżył tych dwóch kierowców jeszcze bardziej w klasyfikacji kierowców. W miniony weekend wyścigowy nie to było jednak głównym tematem. Właśnie wtedy po raz pierwszy pojawiła się informacja, że Formuła 1 może zostać sprzedana, a mówiąc inaczej, ma zmienić właściciela. Wszystkie media niczym z automatu skupiły się na tej kwestii, bo nie dość, że w grę wchodziły pokaźne kwoty, to być może jesteśmy świadkami zmiany podejścia do „królowej motorsportu”.

Struktura finansowa Formuły 1 jest łagodnie mówiąc niejasna, a tak naprawdę to niesamowicie zawiła. Na szczęście dla nas, zwykłych śmiertelników, istnieją pewne liczby oznaczające kwoty, od których można dostać niekiedy zawrotu głowy. Główną liczbą ostatnich dni była wartość transakcji przejęcia Formuły 1 przez Liberty Media, która ma wynosić 8,4 miliarda dolarów.

Skąd biorą się te wszystkie pieniądze?

Generalnie ocenia się, że sport w ciągu roku potrafi wygenerować 1,5 miliarda dolarów. Na tę sumę składają się między innymi prawa telewizyjne, sponsoring (w tym roku do Formuły 1 wkroczył Heineken, który w ciągu pięciu lat ma wyłożyć około 150 mln dolarów), organizacja imprez i wszelakiej maści wydarzeń oraz opłaty hostingowe ze strony gospodarzy wyścigów. Przychód od 2003 roku stale rośnie, a co najważniejsze, sport był w stanie przetrwać kryzys finansowy.

Przy takich argumentach nie da się ukryć, że Formuła 1 to nie tylko rywalizacja o tytuły i prestiż, ale przede wszystkim ogromny biznes. Nikt przecież bez wcześniejszej dogłębnej, wręcz wieloletniej analizy nie decyduje się wyłożyć kilku miliardów dolarów by wykupić jedynie część udziałów. W spółkach istnieje jednak termin pakietu kontrolnego – w takim przypadku dla głównej firmy wystarczy posiadanie największej części tych udziałów, by mieć w zarządzie grupy prezesa. Z perspektywy biznesowej dla dotychczasowego właściciela Formuła 1 była opłacalna. Aktualna jeszcze spółka stojąca na czele F1 – CVC – po zainwestowaniu kwoty dwóch miliardów dolarów w 2006 roku przez osiem lat była w stanie uzyskać 8,2 miliarda dolarów przychodu. Sprzedaż F1 będzie prawdopodobnie jedną z najbardziej opłacalnych transakcji w historii.

Niektórzy zarzucają Berniemu Ecclestone’owi, że źle prowadzi sport, że przez jego wiek Formuła 1 stała się niezbyt atrakcyjna dla kibiców… Argumentów w tym kierunku jest naprawdę wiele. Fakt faktem Brytyjczyk posiada głowę do interesów i raczej nie bez powodu Liberty Media zdecydowało się na utrzymanie tego człowieka w swoim składzie przez co najmniej najbliższe trzy lata. Supremo F1, jak często nazywany jest Ecclestone, posiada sportowe prawa komercyjne. Był on w stanie pchnąć Formułę 1 tam, gdzie było to opłacalne i gdzie można było uzyskać największe korzyści.

Co prawda rokrocznie liczba widzów oglądających Formułę 1 spada, jednak prawie pół miliarda ludzi to nadal całkiem pokaźny wynik. W ostatnich dwudziestu latach sport pojawił się w Azerbejdżanie, Rosji, Chinach, Bahrajnie, Abu Zabi, Indiach, Malezji, Korei Południowej, Turcji i Singapurze, a za obecność w kalendarzu organizatorzy musieli płacić całkiem spore kwoty. Szacuje się, że gospodarze wyścigów w Singapurze i Abu Zabi wykładają ze swoich portfeli około 65 milionów dolarów. Ecclestone również na tym polu potrafi wycisnąć najwięcej: w większości ustalanych kontraktach widnieje klauzula, że za każdy rok organizowania Grand Prix dany organizator musi zapłacić o 10% większą kwotę w porównaniu z wcześniejszym sezonem.

Właśnie dlatego Liberty Media zainteresowało się Formułą 1. Tak jak wspomniałem wcześniej – tu zawsze będzie chodzić o pieniądze. CVC było krytykowane za parcie za pieniądzem, a nie za poprawą widowiska, co przełożyło się na spadek oglądalności. Możliwe, że nowy właściciel będzie chciał zmienić ten stan rzeczy, otwierając się jeszcze bardziej na kibiców, przygotowując dla nich nowe (płatne) platformy. Kto ma się tym wszystkim jednak zająć, jak nie Bernie Ecclestone, który prowadzi swoją działalność w sporcie od późnych lat 70. ubiegłego wikeu i od tamtej pory był w stanie utrzymać tę zawiłą strukturę w jednym kawałku.

Krótko mówiąc – Formuła 1 to nie tylko sport, w którym chodzi o wywalczenie pod koniec sezonu mistrzowskiego tytułu, ale również niezwykle dochodowy biznes, w którym przychód liczony jest w miliardach dolarów. Ktoś może powiedzieć, że F1 to miejsce dla najbogatszych. To prawda – tutaj głos ma ten, kto potrafi wyłożyć najwięcej pieniędzy i ten, kto potrafi z tych pieniędzy uzyskać jeszcze więcej pieniędzy.

Źródło: Z wykorzystaniem theguardian.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze