Tegoroczny sezon Deutsche Tourenwagen Masters miał rozpocząć się w weekend 29-30 maja na torze Igora Drive niedaleko Petersburga. Drugi rok z rzędu rosyjska runda nie dojdzie jednak do skutku, co ułatwi życie zespołom planującym start w 24h Nürburgring.
„Jeśli chodzi o koszty oraz wyjście z koronawirusowego kalendarza, odwołanie rundy było bardzo mądrą decyzją”
– powiedział szef zespołu Rowe Racing Hans-Peter Naundorf. „Wyścig w Rosji był najtrudniejszy do zorganizowania, ze względu na dystans, długość podróży, koszty oraz nieprzewidywalną sytuację związaną z wirusem”
.
Rowe Racing nadal nie potwierdziło swojego udziału w DTM. Niemiecki zespół od lat startuje natomiast w 24-godzinnym wyścigu na torze Nürburgring, który zaplanowano zaledwie tydzień po odwołanej rundzie DTM w Petersburgu: „Część chętnych do udziału w DTM z całą pewnością chce wystartować na Nürburgringu. To byłoby bardzo trudne, bo trzeba tam zacząć wczesnym popołudniem w poniedziałek. Gdybym chciał wykorzystać te same samochody i w niedzielę nadal byłbym z większością zespołu w Petersburgu, byłby to najgorszy scenariusz. Byłoby łatwiej, gdyby runda DTM odbywała się w Europie centralnej, tydzień po 24-godzinnym wyścigu”
.
W poprzednich latach rundy DTM odbywały się z powodzeniem w okolicach wyścigu 24h Nürburgring, bowiem wykorzystywane były w nich samochody różnych kategorii. Od 2021 roku DTM będzie jednak serią dla samochodów GT3, co teoretycznie pozwala ekipom wykorzystać maszyny DTM także w innych wyścigach.
Naundorf zwrócił także uwagę na koszty wyjazdu do Rosji. Choć organizator DTM – ITR – miało zwrócić część kosztów podróży, dodatkowa runda w kalendarzu to wciąż duże obciążenie dla każdej ekipy: „Na początku na pewno lepiej jest mieć osiem niż dziewięć rund”
.
Po odwołaniu rundy w Petersburgu, początek sezonu DTM został przesunięty na 18-20 czerwca, kiedy to seria odwiedzi włoski tor Monza.
Źródło: motorsport-total.com