Audi wciąż nie ma sobie równych w DTM

Po dominacji, jaką uraczyło nas Audi w zeszłorocznym cyklu Deutsche Tourenwagen Masters, początek nowego sezonu miał przynieść długo oczekiwany powiew świeżości i odrodzenie rywalizacji z BMW. Inauguracja na Spa-Francorchamps przyniosła jednak zupełnie inny obraz, a marka z Ingolstadt w obu wyścigach zajęła pierwszych pięć pozycji.

Audi może odchodzi z DTM po zakończeniu sezonu, ale nie widać w związku z tym żadnych oznak rezygnacji. Wręcz przeciwnie – cztery pierścienie mają coś do udowodnienia, po raz ostatni mierząc się na torze ze swoimi rywalami z BMW.

„Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę byliśmy po prostu najlepsi” – nie krył dumy szef Audi Sport Dieter Gaas. „Spa to bardzo specyficzny tor, gdzie najważniejsze jest dobre zarządzanie oponami, choć niemniej ważna jest też moc silnika naszych samochodów. Podczas obu dni tej rundy widzieliśmy wyraźnie, że nasze jednostki napędowe są najlepsze”.

Wprowadzone na ten sezon zmiany przepisów miały uderzyć w Audi, których silniki zostały skonstruowane z myślą o dostarczeniu jak największej mocy zużywając 95 kg paliwa na godzinę i niemal rozpadały się przy próbie wykrzesania dodatkowych 30 koni mechanicznych poprzez system push-to-pass. Obniżenie limitu do 90 kg/h, podwojenie mocy oraz częstotliwości używania push-to-pass powinno pomóc BMW.

Patrząc na prędkości maksymalne, można by pomyśleć, że równowaga została osiągnięta. Zarówno w kwalifikacjach – gdzie po raz pierwszy można było używać push-to-pass i DRS – jak i w wyścigach, różnica między producentami wynosiła nie więcej niż 2 km/h. Na mecie okrążenia okazywało się jednak, że auta BMW odstają przynajmniej na pół sekundy, a często nawet więcej. Winą za taki stan rzeczy marka obwinia opony.

„Już po testach spodziewaliśmy się, że zadbanie o opony na dystansie wyścigu będzie tutaj dużym problemem” – powiedział dyrektor BMW Motorsport Jens Marquardt. „Po wyciągnięciu wniosków, próbowaliśmy wcielić je w życie i widzieliśmy na przykładzie Philippa Enga i Lucasa Auera, że można piąć się w górę, jeśli odpowiednio zadba się o opony. Niestety, nie wszyscy temu podołali”.

Faktycznie, po starcie z 9. i 10. pozycji do pierwszego wyścigu, Eng i Auer dojechali do mety na szóstym i siódmym miejscu, zostawiając za sobą m.in. zdobywcę pole position Robina Frijnsa. Do podium zabrakło im jednak 14 sekund, a do tego ukończyli wyścig za René Rastem, który miał tak duże problemy z przegrzewaniem się i zużyciem opon, że musiał zjechać na drugi pit-stop.

Niedzielny wyścig był zdecydowanie chłodniejszy, co od razu było widoczne po czasach. Najlepszy kierowca BMW Sheldon van der Linde pokonał dystans prawie minutę szybciej niż Philipp Eng poprzedniego dnia. Do podium zabrakło mu jednak 19 sekund, co pokazuje jak bardzo poprawiło się też Audi.

Zastanawiające jest też to, że samochody BMW zachowywały się w oba dni zupełnie inaczej. W sobotę kierowcy dobrze radzili sobie na pierwszym komplecie opon, natomiast po zjeździe do boksów następował moment, w którym nagle tracili przyczepność. Zupełnie inaczej było w niedzielę, kiedy to BMW traciły najwięcej w pierwszej połowie wyścigu.

„Nie radziliśmy sobie z oponami i musimy nad tym pracować” – podsumowywał Marquardt. „Mieliśmy niezawodność i prędkość maksymalną, ale brakowało nam tempa. Musimy to przeanalizować i poprawić nasz pakiet na Lausitzring, gdzie opony nie będą odgrywały jednak tak dużej roli. Musimy postarać się o to, by wkrótce znaleźć się na czele stawki”.

Nieco więcej światła na sytuację rzucił szef zespołu RMG Stefan Reinhold: „Po prostu nie mieliśmy właściwej kombinacji docisku i ustawień samochodu na ten tor i w rezultacie nie mogliśmy dorównać tempem rywalom”.

Możliwe, że BMW zdecydowanie bardziej odczuło brak jednej z sesji treningowych i czasu na przeanalizowanie danych – nawet pomimo zorganizowanego wcześniej całodniowego testu producentów z wykorzystaniem jednego auta. Bawarska marka musiała przez zimę dużo zmienić w swoim samochodzie, aby pozbyć się problemów z wibracjami. Dane z poprzedniego sezonu na niewiele się więc zdadzą.

Nie zmienia to jednak faktu, że Audi również miało problemy z oponami i potrafiło rozwiązać go już następnego dnia. Po tym, jak w sobotę musiał zjechać na dwa pit-stopy, zespół Rasta „znalazł szczegół, który wpływa na osiągi i którego oczywiście nie zdradzą” i od razu przełożyło się to na zwycięstwo. Sam Niemiec przyznał po wyścigu, że samochód znów zaczął prowadzić się jak w poprzednim sezonie, więc mógł bardziej skupić się na jeździe. Dwukrotny mistrz serii również mocno pracował pomiędzy wyścigami i jak powiedział, po powrocie do hotelu analizował nagrania tak długo, że wyczerpał baterię w laptopie.

Właśnie ten ostatni szczegół powinien najbardziej martwić BMW. Lucas Auer twierdzi, że z modelu M4 może wycisnąć jeszcze sporo, ale gdy przychodzi co do czego, to Audi potrafi poprawić się i wyeliminować słabości na zawołanie. Przy stracie 118 punktów już po pierwszym weekendzie, naprawdę nie wróży to dobrze walce o tytuł w sezonie, który może być ostatnim w historii DTM.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze