A jeśli Ekström wpłynie na wyścig?

W zeszłym tygodniu poinformowano, że Mattias Ekström wystartuje w dwóch pierwszych wyścigach sezonu, aby tak zakończyć swoją karierę w Deutsche Tourenwagen Masters oraz pożegnać się z fanami. Jego oba występy nie będą jednak wliczane do tabel kierowców i producentów.

Na początku taki sposób pożegnania się z DTM został uznany za nietypowy, ale zdecydowanie pozytywny dla kierowcy i dla jego fanów. Po kilku dniach zaczęto jednak zastanawiać się, czy udział w obu wyścigach Ekströma nie spowoduje więcej zamieszania lub nie wpłynie na losy obu tych rozgrywek.

39-letni Szwed nie należy do kierowców, którzy znajdują się na końcu stawki i nie nawiązują walki ze swoimi rywalami. A co jeżeli kierowca w dodatkowym Audi spowoduje wypadek lub wypchnie kogoś z toru? Jego pożegnalny występ może mieć wpływ na losy wyścigów i to bez konsekwencji dla niego.

Konkurencja nie protestuje jednak przeciwko takiej formie zakończenia kariery. „Jestem bardzo spokojny. Jest osobowością z charakterem i profesjonalizmem. W jego przypadku nie musimy bać się o jakieś niespodzianki. Będzie jechał wraz ze swoją zasadą go hard or go home, ale zrobi to w taki sposób, że nie będzie to miało wpływu na wyścig” - powiedział dyrektor BMW Motorsport, Jens Marquardt.

Jego zespołowi partnerzy i rywale także cieszą się na ponowne spotkanie na torze, ale Timo Glock zaznacza: „Gdy [Ekström] spróbuje przebić się mocno do przodu, to z pewnością coś się stanie”. Szef teamu Mercedes podziela jednak zdanie Marquardta: „Zasłużył sobie na takie pożegnanie. Ten kto go zna wie, że nie zrobi nic głupiego”. Oprócz zmian w kwestiach organizacyjnych, potrzebna była także zmiana regulaminu i specjalny zapis, który umożliwi start dodatkowego samochodu.

„Zawsze próbowałem jeździć ostro, ale fair. Kiedy coś było nie tak, to zawsze był jakiś powód. Mam duży respekt przed swoimi rywalami. Przede wszystkim przed Mercedesem, z którym toczyła się zawsze najcięższa walka” – stwierdził Ekström.

Źródło: speedweek.com