Van Beveren atakuje, Al-Attiyah powiększa przewagę, Polacy znów wysoko

Podczas piątego etapu uczestnicy Dakaru kontynuowali eksplorację terenów wokół Ha’il, kierując się na południe od miasta. W 100% piaszczysta trasa, zawierająca długie terenowe odcinki, zmusiła ich do wykorzystania umiejętności nawigacyjnych. Sprawne czytanie roadbooka przydało się też do wyboru właściwego kierunku jazdy, co było utrudnione trasie rozmytej przez deszcz. Sprawna nawigacja dała zwycięstwo wśród motocyklistów Adrienowi van Beverenowi, zaś Nasser Al-Attiyah perfekcyjnie wykorzystał swoje umiejętności jazdy po piasku, co dało mu kolejną wygraną w kategorii samochodów. Być może obie te zdolności są kluczem do sukcesu w Dakarze. Na tym bardzo trudnym etapie dobrze spisali się Polacy, dojeżdżając w komplecie i z solidnymi wynikami do mety.

Dzień w skrócie

Kolejny etap za zawodnikami, ale klasyfikacja w kategorii motocykli dopiero zaczyna się ustalać. Poza nią jest już kilku faworytów, którzy zakończyli rajd w wyniku kontuzji. Na drugiej pętli wokół Ha’il motocykliści stanęli przed pierwszym poważnym wyzwaniem nawigacyjnym. Adrien van Beveren szybko pokazał, że jest w tym mistrzem, zabrakło za to tych umiejętności niektórym jego rywalom, począwszy od otwierającego trasę Joana Barredy. Podczas, gdy inni szukali właściwej drogi, pochodzący z północnej Francji i wychowany na piaskach Le Touquet motocyklista samotnie jechał po wygraną. To jego pierwsze dakarowe zwycięstwo za kierownicą Hondy i setne dla zespołu, stawiające go znów w gronie faworytów. Zyskał bowiem 3 pozycje w generalce i znajduje się 4’22” za nowym liderem rajdu, Skylerem Howesem. To zdecydowanie nie był dzień Daniela Sandersa, który stracił prowadzenie. Po 2000 km trasy czołowa siódemka mieści się w zaledwie 10 minutach.

Nasser Al-Attiyah kończy pobyt w Ha’il z solidną przewagą nad rywalami. Lider kategorii samochodów, startując jako czwarty szybko zostawił za sobą Stéphane'a Peterhansela i Carlosa Sainza, zmagającymi się z nawigacją i kępami wielbłądziej trasy, czyli camelgrassem. Zdobywając swoje 46. zwycięstwo, powiększył przewagę nad rywalami. Kolejne cenne minuty odzyskuje Kuba Przygoński z Orlen Teamu, kończący ten etap tuż za czołową dziesiątką – na 11. miejscu. Udany dzień zaliczyła wreszcie nasza dakarowa debiutantka Magda Zając z doświadczonym pilotem Jackiem Czachorem. Załoga Toyoty bez większych problemów dotarła do mety, jadąc poza klasyfikacją generalną rajdu, po wcześniejszych problemach z silnikiem.

O takich liczbach, jakie ma na koncie Al-Attiyah, ma prawo zacząć fantazjować Seth Quintero, biorąc pod uwagę tempo, w jakim zapisuje się w dakarowych statystykach. Startujący w kategorii T3 Amerykanin wygrał swój pierwszy etap w tym roku, a łącznie ma ich już 19. Prowadzenie w rajdzie objął Guillaume de Mevius, mający 7’20” przewagi nad Austinem Jonesem. Belg zdetronizował Mitcha Guthrie, który po czwartkowych problemach z samochodem spadł aż na 30 miejsce w klasyfikacji i z pewnością nie wygra już tego Dakaru.

W klasie T4 triumfował Rokas Baciuška, awansując na 3. miejsce w generalce. W rajdzie nadal prowadzi Rodrigo Luppi de Oliveira. Pozycję wicelidera utrzymuje Eryk Goczał. Klan Goczałów jechał wyjątkowo równo, bowiem wszystkie trzy załogi Energylandii zameldowały się na mecie czwartkowego oesu w kolejności 6-7-8, a dzieliło ich zaledwie 3’31”. Najszybszy ponownie okazał się Marek Goczał, pilotowany przez Macieja Martona (5. w generalce po tym etapie), za nimi przyjechali na metę Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk (6. w generalce), a najmłodszy Eryk tym razem zamknął tę rodzinną stawkę.

Alexandre Giroud, lider klasyfikacji quadów, niespecjalnie przejął się etapowym zwycięstwem swojego rywala Francisco Moreno. Francuz nadal prowadzi w rajdzie i ma aż 39 minut przewagi nad Argentyńczykiem, awansującym w czwartek na pozycję wicelidera. Pomimo niefortunnej wywrotki, Kamil Wiśniewski dojechał do mety oesu z dobrym 7. czasem, awansując też na 7. miejsce w generalce.

Aleš Loprais pozostał liderem w kategorii ciężarówek i ma ponad kwadrans przewagi nad zajmującym 2. miejsce Martinem van den Brinkiem. Czeski kierowca ciężarówki Praga potwierdził swoją dominację, wygrywając czwartkowy etap i pokonując Holendra o 16 sekund. Trzeci czas należał natomiast do Janusa van Kasterena z Darkiem Rodewaldem na pokładzie, a dzięki temu holendersko-polska załoga awansowała także na trzeci stopień podium w generalce. Awans o dwie pozycje – na 11. miejsce – zanotowało także czesko-polskie trio Tomaš Vratny, Bartek Boba i Jaromir Martinec, kończąc etap z 13. czasem.

Ciekawostka dnia

Powrót Guillaume’a de Meviusa na Dakar zdaje się być formą cichego odwetu za poprzednią edycję, gdzie wygrał tylko jeden etap – jedyny, którego na swoje konto nie zapisał Seth Quintero. Belgijski kierowca jednak jako jedyny z zespołu Red Bulla nie dotarł wtedy do mety. W trakcie sezonu startował samochodem OT3, pomagając zespołowi GRallyTeam w pracach rozwojowych nad wytrzymałością pojazdu. Po pięciu etapach sytuacja wygląda obiecująco: mimo, że wygrał tylko jeden etap, Belg znajduje się na czele klasyfikacji T3, wyprzedzając o 7’20” Austina Jonesa i aż o godzinę trzeciego w stawce Setha Quintero. Pojedynek de Meviusa z triumfatorem ubiegłorocznego Dakaru w T4, który przesiadł się na T3, zaczyna się rozkręcać.

Dramat dnia

Jeszcze przed startem rajdu Daniel Sanders zapowiadał, że podczas Dakaru będzie sprawny może w 50%. W 2022 roku przeszedł aż 6 operacji łokcia. Sanders przygotowywał się zatem na najtrudniejszy w życiu rajd. Piąty miejsce na 1. i 2. etapie „Chucky” postraszył swoich rywali, obejmując prowadzenie na dwa kolejne dni. W czwartkowy poranek zawodnik Red Bull GasGas Factory Racing obudził się jednak w fatalnej formie i cierpiał przez cały etap. W wyniku tego ukończył etap prawie 27 minut za zwycięzcą. W generalce spadł na 8. miejsce, tracąc do Skylera Howesa 13’19”. Sanders został poddany badaniom lekarskim, mającym określić, czy złe samopoczucie spowodowane było zmęczeniem, wirusem, czy przeziębieniem. 

Liczba dnia: 100

Zdobywając swoje trzecie w karierze zwycięstwo etapowe dzień po 32. urodzinach, Adrien van Beveren sprawił prezent zarówno sobie, jak i zespołowi Hondy. Debiutujący w barwach tego zespołu zawodnik zapewnił japońskiemu konstruktorowi setną wygraną. W ten sposób van Beveren został trzynastym Francuzem, który zapisał się w historii marki. Poprawił tym samym statystyki Francji, która jest najliczniej reprezentowanym krajem wśród triumfatorów Hondy – kolejni są Włosi (5 zawodników). Tę francuską serię zapoczątkował w 1979 Christian Desnoyers, zwyciężając na rozgrywanym w jego ojczyźnie (w Montlhéry) prolog pierwszego rajdu Paryż-Dakar. Indywidualnym rekordzistą jest natomiast Joan Barreda, który w środę zdobył swoje 21. zwycięstwo w barwach Hondy. Za nim są: Brabec (9 wygranych), Neveu (8), Lalay i Vassard (po 7). Z kolei Honda pod względem liczby zwycięstw znajduje się za KTM (230) i Yamahą (140).

Mistrzostwa Świata w Rajdach Terenowych W2RC

Hierarchia w W2RC po piątym etapie uległa zmianie. Nasser Al-Attiyah zdaje się być pewniakiem do zwycięstwa, ale Peterhansel i Sainz wyprzedzili jego dotychczasowego głównego rywala Loeba. Austin Jones nie żałuje chyba przejścia do klasy T3, bo przewodzi tu armadzie załóg Red Bull Off-Road Jr Team i Red Bull Can-Am Factory. Prowadzący w T4 Rodrigo Luppi de Oliveira być może zaczyna wierzyć w to, że zatańczy brazylijską sambę na mecie w Dammam, choć Eryk Goczał i Rokas Baciuška depczą mu po piętach. W kategorii ciężarówek trwa pojedynek Janusa van Kasterena z Martinem Macíkiem, ale po piątym etapie szala przechyliła się na stronę Holendra, który zyskał 6 minut przewagi nad Czechem. Wśród motocyklistów rozpędu nabiera Skyler Howes, ale niczego na razie nie może być pewien, bo do wygranej jest aż 10 kandydatów, między którymi są niewielkie różnice czasowe. W Rally2 Paolo Lucci z zespołu HT Rally Raid Husqvarna Racing zaliczył wywrotkę, spadając także z pozycji lidera. Prowadzenie w Mistrzostwach objął Romain Dumontier z BAS World KTM Racing. Manuel Andújar, dotychczas prowadzący w klasyfikacji quadów, uległ konsekwentnie jadącym rywalom: Laisvydasowi Kanciusowi i Pablo Copettiemu.

Wypowiedzi dnia

Michał Goczał (Energylandia Rally Team): „Cały ten etap składał się z piachu i wydm. To był naprawdę trudny odcinek dla samochodów. Mieliśmy mnóstwo camel grassu i takich miejsc, gdzie Can-Am naprawdę dostawał w kość. Wczoraj wymieniliśmy mnóstwo części, a dzisiaj też trzeba będzie bardzo dokładnie przejrzeć samochód. Jesteśmy na mecie i to jest najważniejsze. Daliśmy z siebie wszystko. Pod względem nawigacji poradziliśmy sobie dobrze, tempo też było zadowalające, staraliśmy się przejechać ten etap bezpiecznie”.

Kuba Przygoński (Orlen Team): „Piąty etap za nami. Ze względu na wydmy powodujące podskoki samochodu odcinek znowu był bardzo ciężki fizycznie. To była trudna trasa, ale cały czas jechaliśmy pełnym gazem. Daliśmy z siebie wszystko i cieszymy się z końcowego rezultatu. Nasz kierunek z modyfikacją zawieszenia jest dobry, ale musimy jeszcze nad nim popracować, żeby nie tracić prędkości na niektórych dziurach”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze