Barreda i Al-Attiyah najszybsi w drodze do stolicy

W środę uczestnicy ścigali się z czasem na najdłuższym, liczącym 465 km odcinku specjalnym 44. edycji Dakaru, prowadzącym z Al-Kajsumy do stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu. Zgodnie z zapowiedziami dyrektora rajdu Davida Castery podczas briefingu poprzedniego dnia wieczorem, był to dramat w trzech aktach. Pierwsza, 40-kilometrowa sekcja była bardzo trudna nawigacyjnie, z licznymi skrzyżowaniami, na których łatwo było się pogubić. Następnie na kierowców i pilotów czekała partia wydm, a końcówka była bardziej techniczna. Stephane Peterhansel, Nani Roma, Guerlain Chicherit, Henk Lategan i niestety Aron Domżała stracili dużo czasu wskutek defektów i przygód na trasie. Z potknięć rywali skorzystali Al-Attiyah i Barreda, wygrywając odcinek w swoich kategoriach.

Dzień w skrócie

Joan Barreda wygrał próbę na trasie do Rijadu w imponującym stylu, pokonując swojego kolegę z zespołu Hondy Pablo Quintanillę. Było to 29. zwycięstwo etapowe hiszpańskiego motocyklisty z Walencji, który awansował na siódme miejsce, ze stratą niewiele ponad 13 minut do lidera, którym pozostał Sam Sunderland. Z dwójki Polaków szybszy był dziś wyraźnie rozkręcający się Konrad Dąbrowski (Duust Rally Team), który zajął 30. miejsce i plasuje się na 36. pozycji. Nie był to najlepszy dzień dla Maćka Giemzy. Reprezentant Orlen Teamu, przyjechał na metę w Rijadzie na 39. miejscu i jest 33. po etapie.

Manuel Andújar jest coraz bliżej lidera w kategorii quadów. Argentyńczyk wygrał w środę i odrobił prawie trzy i pół minuty do Pablo Copettiego, który wciąż zajmuje pierwsze miejsce. Kamil Wiśniewski z Orlen Teamu, ósmy na odcinku, stracił dwie pozycje i jest teraz siódmy w wynikach.

Dwaj kierowcy, którzy nie mają już szans na miejsce w czołówce tegorocznego Dakaru – Seth Quintero i Guillaume de Mevius zajęli dwie czołowe lokaty w klasie T3, a trzeci na mecie Francisco Lopez Contardo umocnił się na pozycji lidera kategorii.  

Rodrigo de Oliveira pokonał różnicą zaledwie 10 sekund Austina Jonesa w klasie T4, ale po nałożeniu kar za przekroczenie szybkości zwycięzcami etapu zostali Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk (Cobant Energylandia Rally Team). W ten sposób Polacy nie oddali jeszcze ani jednego etapu rywalom w tym rajdzie! Austin Jones utrzymał pozycję lidera. Marek Goczał z Łukaszem Łaskawcem, którzy prowadzili przez znaczną część dystansu zajęli czwarte miejsce. Michał awansował na trzecią pozycję w klasyfikacji, a Marek na szóstą. Niestety, Aron Domżała i Maciej Marton mieli poważny wypadek i ponieśli ogromną stratę. Nie będą liczyć się w walce o czołowe pozycje, o ile powrócą do rywalizacji.

Nasser Al-Attiyah umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji samochodów, wygrywając na trasie do Rijadu. Pokonał drugiego na odcinku i w klasyfikacji Sebastiena Loeba różnicą zaledwie 25 sekund! W minucie zmieścił się jeszcze trzeci na mecie Carlos Sainz (+52 sekundy). Wyraźnie przyspieszył siódmy na mecie Kuba Przygoński z Timo Gottschalkiem (Orlen Team), który awansował na siódmą pozycję w rankingu po 4 etapach.

Eduard Nikołajew był najszybszym kierowcą ciężarówki, ale liderem pozostał Dmitrij Sotnikow. Holender Janus van Kasteren z polskim mechanikiem Darkiem Rodewaldem był czwarty i awansował na czwartą pozycję w klasyfikacji po 4 etapach. Tomas Vratny/Bartek Boba/Jaromir Martinec zajęli 15 miejsce.

Ciekawostka dnia

Marc Teissier stworzył markę Sherco w 1988 roku. Jej historię od początku tworzyły starty w trialu i enduro, a potem również w Dakarze. Dwaj fabryczni zawodnicy Sherco – Rui Gonçalves i Lorenzo Santolino przyjechali w środę na metę najdłuższego tegorocznego odcinka odpowiednio na trzecim i czwartym miejscu, za dwoma kierowcami HondyBarredą i Quintanillą. Już dzień wcześniej Rui pokazał się z doskonałej strony, by w środę stanąć na podium po raz pierwszy w karierze w swoim drugim starcie w Dakarze. Santo słynie z regularności i zajmuje obecnie piąte miejsce, ze stratą 10′28″ do lidera. Sukcesy Sherco mają miejsce zaledwie kilka miesięcy po pożarze, który zniszczył fabrykę w Nîmes we wrześniu 2021. Mechanikom z trudem udało się uratować motocykle rajdowe. Dramat miał wielki wpływ na przygotowania do Dakaru, ale nie osłabił w najmniejszym stopniu wielkiej motywacji personelu francuskiej marki. Pomimo problemów udało się wystawić w Dakarze trzy egzemplarze modelu 450 SEF Rally. Sherco już odniosło w ten sposób wielkie zwycięstwo.

Dramat dnia

Pomimo zwycięstwa załogi Michała Goczała i Szymona Gospodarczyka armada Polaków w klasie T4 doznała w środę poważnego osłabienia. Walczący o zwycięstwo w rajdzie Aron Domżała i Maciej Marton mieli kolizję z niewidocznym pojazdem jednego z rywali, stojącym za wydmą i mocno uszkodzili swojego UTV. Musieli czekać na ciężarówkę serwisową. Dojechali na biwak przed północą z wielogodzinną stratą.

Liczba dnia: 4

Nasser Al-Attiyah wygrał odcinek specjalny numer 4 w 44. edycji Dakaru, odnosząc swoje 44. zwycięstwo oesowe w karierze. Już tylko 4 wygrane dzielą Katarczyka od jego odwiecznego rywala Stéphane Peterhansela, w klasyfikacji największej liczby wygranych odcinków (48), za legendarnym Ari Vatanenem (50) w klasyfikacji samochodów. W czołowej czwórce zmieściły się samochody czterech marek (Toyota, BRX Hunter, Audi oraz Mini). Trudno mieć zatem wątpliwości, że to czwórka była liczbą dnia.

Wypowiedź dnia

Michał Goczał: „Na samym początku niestety złapaliśmy kapcia, przez co straciliśmy sporo czasu. Później weszliśmy w dobry rytm i zaczęliśmy odrabiać straty. Jechało mi się naprawdę bardzo dobrze, wyprzedzaliśmy rywali – mógłbym przejechać jeszcze z 200, 300 kilometrów. Czułem dobry feeling. To był jeden z takich dni, w których po prostu trzeba się pilnować i dojechać do mety w jednym kawałku. Jesteśmy na mecie, to jest najważniejsze – jutro walczymy dalej”. (Michał Goczał mówiąc te słowa nie wiedział jeszcze, że został zwycięzcą odcinka!)

Szymon Gospodarczyk: „To był trudny i wymagający etap. Dużo się działo, na samym początku było sporo kamieni i niestety złapaliśmy kapcia. Szkoda, bo później złapaliśmy dobre czucie i wyprzedziliśmy wszystkie te auta, które wcześniej nas wyprzedziły. W końcówce jechaliśmy rzeką, jesteśmy teraz cali w błocie. To był spory problem, bo to błoto leciało też na mój tablet i przyrządy nawigacyjne. Musiałem na bieżąco wszystko przecierać, aby móc dalej nawigować Michała. Dojechaliśmy do mety, udało nam się odrobić te straty. Przetrwaliśmy i to jest najważniejsze”.

Aron Domżała: „Tuż za wydmą zakopał się samochód, a jego załoga, zupełnie niewidoczna dla innych nadjeżdżających pojazdów próbowała go odkopać. W takich sytuacjach należy przede wszystkim ostrzec innych uczestników, by nie doszło do nieszczęścia. A w tym przypadku było o włos. W zasadzie wpadliśmy na kopiących, a próbując ratować ich i siebie, rozbiliśmy pół przodu naszego samochodu”.

Kuba Przygoński: „Najdłuższy odcinek na Dakarze kończymy w dobrych humorach. Dzisiejsza trasa była miksem wszelkich możliwości, jeśli chodzi o teren - były wydmy, długie proste, kamienie, przejazdy przez rzeki i dużo błota i do tego bardzo trudna nawigacja przez cały odcinek, ale przede wszystkim był to dla nas odcinek, którym wróciliśmy do gry, auto jest szybsze, i jesteśmy zadowoleni".

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze