Pomimo problemów nawigacyjnych Polacy na Dakarze znów zaprezentowali się pozytywnie. Pętlę wokół Ha’il w kategorii SSV wygrał Aron Domżała, mocne tempo prezentował też Michał Goczał. Problemy z nawigacją mieli motocykliści, ale też Goczał i Jakub Przygoński.
Motocykle
Wielu motocyklistów zabłądziło na trasie dzisiejszego etapu – także Maciej Giemza z Orlen Team i Konrad Dąbrowski z DUUST Rally Team. Pierwszy z nich otwierał drogę reszcie zawodników, by zostać potem dogonionym przez Luciano Benavidesa i Ricky’ego Brabeca. Całą trójkę problemy z nawigacją napotkały na około 260 kilometrze odcinka specjalnego. Giemza, jako że startował pierwszy, stracił dużo czasu.
„Utknęliśmy na kilkadziesiąt minut razem z kilkunastoma innymi zawodnikami”
– mówił potem motocyklista Orlen Teamu. „Jestem jednak zadowolony z tempa, które długimi momentami udawało mi się utrzymać. Wyniosłem z dzisiejszego etapu bardzo dużo”
.
Podobne problemy miał Konrad Dąbrowski. Młody zawodnik błądził przez około dwadzieścia minut, zanim udało mu się znaleźć odpowiedni kierunek – przez to nie był zadowolony ze swojego występu:
„Nie jestem do końca zadowolony. Tempo jazdy było bardzo dobre, do 260 kilometra było całkiem nieźle. Myślę, że mogło być naprawdę dobrze, ale niestety popełniłem spory błąd nawigacyjny. Nie jestem zadowolony, ale pozytyw jest taki, że mamy jeszcze 11 etapów na to, żeby poprawić czas i miejsce w generalce. To teraz jedyny plan”
.
Giemza uplasował się na 43. miejscu w kategorii motocykli, a Dąbrowski na miejscu 42. – zawodnik DUUST Rally Team był też 17. w klasie Rally2 i 4. wśród juniorów.
Wygrał Daniel Sanders na GasGasie, który genialną dyspozycję pokazuje już od prologu.
Quady
Jedyny Polak w tej kategorii, Kamil Wiśniewski z Orlen Team, powtórzył swój wynik z prologu i pierwszy etap Dakaru zakończył na szóstej pozycji.
Najlepszy okazał się Laisvydas Kancius.
Samochody
Jakub Przygoński i Timo Gottschalk na metę dojechali na ósmym miejscu, także przez błąd w nawigacji.
„W nocy padał deszcz, więc pustynia była mokra. Do tego dużo piasku, wydm. Odcinek był bardzo ciężki dla samochodu. Niestety, podobnie jak cała czołówka, zanotowaliśmy błąd nawigacyjny. Przez to zabłądziliśmy i zanotowaliśmy dużą stratę. Nasz samochód nie jest jeszcze tak szybki jak powinien, więc razem z inżynierami mamy przed etapem maratońskim dużo pracy do zrobienia”
– opowiadał Polak.
Przygoński o etapie maratońskim mówił jeszcze przed ogłoszeniem, że biwak i meta drugiego etapu w Al Artawiyah zostały zalane podczas ulewy, więc wszystko zostały przeniesione zostało do następnego planowego obozu, w Al Qaisomie – anulowano zasadę parku zamkniętego i wszystkie inne związane z etapem maratońskim, więc drugi odcinek rajdu odbędzie się jako zwyczajny.
Jedną z ofiar nawigacji był chociażby Carlos Sainz, który długo krążył w poszukiwaniu trasu, przez co do czołówki stracił dwie godziny. Na pierwszej pozycji sklasyfikowany został Nasser Al – Attiyah.
Pojazdy SSV
Był to ciężki etap dla Cobant Energylandii Rally Team.
Michał Goczał oraz Szymon Gospodarczyk, którzy w prologu byli drudzy, dyktowali tempo w pierwszym etapie – do 121 kilometra. Potem tej załodze przydarzyła się przebita opona. Pomimo tego, dzięki dobrej jeździe i neutralizacji strat, duet pętlę wokół Ha'il ukończył na czwartym miejscu. W klasyfikacji generalnej są na pozycji czwartej.
Marek Goczał i Łukasz Łaskiewicz, zwycięzcy wczorajszego prologu także napotkali komplikacje. Podczas uskoku z wydmy urwało się ich koło, a naprawa zajęła pół godziny. Potem, dodatkowo, podobnie jak motocykliści i kierowcy samochodów, mieli problem z nawigacją.
„To był naprawdę piękny odcinek. Szkoda tylko, że dla nas skończył się w taki sposób. Trafiliśmy na „urwaną” wydmę, z dużym uskokiem. Myślałem, że uda się z niej skoczyć. Skoczyć się udało, ale niestety wtedy urwaliśmy koło w naszym Can-Amie. Same naprawy trwały ponad 30 minut. Później nie mogliśmy znaleźć „waypointa” i musieliśmy krążyć, ale to też w końcu się nam udało. Jechało się super, tempo mamy dobre, bawiliśmy się znakomicie. Mamy stratę, ale Dakar się dopiero zaczął” – powiedział Marek Goczał.
Lepszy dzień miał za to Aron Domżała z Can-am Factory South Racing, który zgarnął zwycięstwo w etapie pierwszym. Jechał bardzo dobrym tempem, jednak on także nie miał łatwego zadania w procesie nawigacyjnym:
„Mamy pierwsze miejsce, choć to był zwariowany odcinek. Od początku, aż do tankowania na 200. kilometrze szło nam całkiem dobrze. Prowadziliśmy, ścigając się po wyboistej i technicznej trasie. Bardzo mi odpowiadała ta specyfika terenu. Po tankowaniu teren był podobny, ale dotarliśmy do bardzo trudnego miejsca, gdzie wszyscy zgubili się na około 40 minut. Nie można było znaleźć waypointa. To była loteria. Jednym udało się go znaleźć, innym nie. My mieliśmy dużo szczęścia, bo udało nam się go w końcu zaliczyć, ale to był naprawdę zwariowany moment”
.
Ciężarówki
Ekipa Petronas Team De Rooy Iveco, w której mechanikiem jest Polak Darek Rodewald, była ósma.
Za to Fesh Fesh Team, w którym współkierowcą jest Bartłomiej Boba, był 32.
Źródła: dakar.com; z wykorzystaniem informacji prasowych zespołów Orlen Team, Energylandia Rally Ream i DUUST Rally Team
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.