Hayden Paddon potwierdził, że nie pojawi się na starcie żadnego z przyszłorocznych rund Rajdowych Mistrzostw Świata po tym, jak wczoraj Hyundai oficjalnie pozyskał Sébastiena Loeba.
Nowozelandczyk liczył na podobną umowę co w tym roku, kiedy dzielił swój samochód z Danim Sordo, jednak ostatecznie koreański producent podpisał kontrakt z dziewięciokrotnym rajdowym mistrzem świata Loebem, który wystartuje w sześciu przyszłorocznych rundach, a pozostałe przypadną Sordo. Jak stwierdził Paddon, po wielu miesiącach negocjacji nowa umowa była bliska sfinalizowaniu, jednak zakontraktowanie Loeba oznaczało, że możliwość regularnych startów z obecnym zespołem przepadła.
„Niestety, w 2019 roku nie będziemy w WRC, ponieważ nie ma możliwości jazdy. Po podpisaniu kontraktu z Sebastianem Loebem zostaliśmy wystawieni do wiatru – [mieliśmy] miejsce, które było zaplanowane po wielu miesiącach dyskusji. Oczywiście jesteśmy bardzo rozczarowani, ale jednocześnie rozumiemy, że takie mogą być realia profesjonalnego sportu. Możemy być dumni z tego, co osiągnęliśmy i chodzić z wysoko podniesioną głową”
– powiedział Paddon.
Miejsce w Hyundaiu było jedyną realną szansą na starty dla Paddona, ponieważ wiele wskazuje na to, że M-Sport przedłuży współpracę z Elfynem Evansem oraz Teemu Suninenem, a dodatkowo na celowniku zespołu znajduje się również Gus Greensmith. Paddon spędził w Hyundaiu pięć sezonów, odnosząc swój pierwszy triumf w WRC w Rajdzie Argentyny w 2016 roku. Na zakończenie tegorocznego sezonu w Australii zajął drugie miejsce.
„Rajdy są w mojej krwi, a teraz jest to tylko kwestia dostosowania się i zaplanowania kolejnych kroków. Mamy kilka fajnych pomysłów/projektów, które postaramy się wcielić, aby zmierzyć się ze światem w naszym własnym nowozelandzkim zespole. Wciąż jestem konkurencyjny oraz zmotywowany – nadal chcę prowadzić samochód oraz wygrywać”
.
„Zawsze mówiono nam, że niemożliwe jest to, aby Nowozelandczyk był w WRC. Nie tylko się tam znaleźliśmy, ale zwycięstwo w rajdzie oraz zdobycie ośmiu podiów jest niezłym sukcesem, do którego możemy wracać wspomnieniami i nie byłoby to możliwe bez wiary oraz pomocy tak wielu ludzi w Nowej Zelandii. Oczywiście czuję, że mogliśmy osiągnąć więcej, ale nie można spędzić życia zastanawiając się nad tym, co by było, gdyby”
.
Źródło: wrc.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.