Kubica: Nigdy się nie poddałem i ciągle coś mówiło mi, że wrócę

Jedyny polski kierowca w historii Formuły 1 Robert Kubica był obecny w środę we francuskim Paul Ricard, by odbyć swój drugi pełny dzień testów za kierownicą samochodu F1 z 2012 roku.

Click here for English version

W przeciwieństwie do czerwcowego testu w Walencji, który był przysługą zespołu Renault i odbył się przy okazji jazd Siergieja Sirotkina, celem obecności na francuskim torze była ocena możliwości Polaka, którego kariera w F1 została przedwcześnie przerwana, w wyniku wypadku rajdowego na początku 2011 roku. Według doniesień z toru, Kubica przejechał 90 okrążeń, a zespół korzystał z kilku różnych konfiguracji (wliczając jazdę w przeciwnym kierunku), aby sprawdzić możliwie największą liczbę typów zakrętów.

Jedynym przedstawicielem mediów obecnym podczas prywatnego testu był redaktor francuskiego dziennika L’Equipe Frédéric Ferret, który przeprowadził wywiad z polskim kierowcą na potrzeby czwartkowego wydania. Dzięki uprzejmości redakcji, jego treść przedstawiamy poniżej.

Jakie to uczucie [znów] być kierowcą F1?

Raczej dobre. Już w Walencji byłem zachwycony tym, jak reagują moje ciało i umysł, a dziś czuję się nawet lepiej i jestem bardziej zrelaksowany. Świadomość tego, że potrafię całkiem nieźle prowadzić ten samochód, dodaje mi pewności siebie. To zachęcające. Łatwo wyobrazić sobie moją radość z powrotu za kierownicę auta F1 po sześciu latach. Przez pewien czas to było całe moje życie.

Od dawna myślałeś o powrocie?

To może brzmieć dziwnie, ale trudno mi na to odpowiedzieć. Przez te sześć lat przeszedłem przez tyle różnych stanów i emocji, że trudno mi się teraz określić. Na początku walczyłem o życie, a później z konsekwencjami przebytych operacji. Trwało to długo, ale stanąłem na nogi. Z początku nie byłem w stanie wrócić na tory, dlatego podjąłem decyzję o startach w rajdach. Wracając do pytania, kluczem było to, że gdzieś w głębi nigdy się nie poddałem i ciągle coś mi podpowiadało, że wrócę. Był to bardzo odległy cel, ale nie zamknięty rozdział.

Jak znalazłeś się w obecnej sytuacji?

Tej zimy pomyślałem, że mogę wrócić do profesjonalnego ścigania na torze. W zeszłym roku potrzebowałem chwili refleksji nad swoją karierą, więc wystartowałem w Spa-Francorchamps za kierownicą Renault R.S. 01 – dodało mi to pewności siebie oraz dało do zrozumienia, że mój poziom pozwalał przynajmniej na starty w samochodach GT.

Nie jest tajemnicą, że ubiegałem się o miejsce w DTM, ale bez sukcesu. Poszedłem więc do [LMP1], ale z tego też nic nie wyszło. Gdy nie miałem już innych opcji, pojawiła się okazja ze strony Renault, więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Nie starałem się wcześniej poruszyć nieba i ziemi, aby wrócić do F1 – miałem kilka propozycji startów, ale żadna z nich nie była zbyt poważna, w przeciwieństwie od tego, co zaoferowało Renault. Teraz jestem tutaj, rozmawiając o swoim drugim teście – zapamiętam to jako jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia.

Jak było podczas pierwszego testu w Walencji?

To może wydawać się śmieszne, ale łatwiej niż sądziłem – nie było łatwo, ale spodziewałem się czegoś gorszego. Dobrze się do tego przygotowałem, by dać sobie możliwie najlepsze szanse pokazać się od dobrej strony.

Pytanie brzmiało, jak długo zajmie mi powrót do standardów F1. Wyniki były zaskakujące – nie miałem wrażenia, że minęło sześć lat, a jakbym właśnie wrócił po przerwie zimowej. Wszystko przypomniało mi się z zadziwiającą łatwością – w aucie F1 czułem się jak w domu i przyszło to łatwiej niż w samochodzie GT, bo do takiego nigdy nie przywykłem, a F1 to moje podwórko.

Czym się różni dzisiejszy Robert Kubica od tego sprzed wypadku?

Jestem starszy [śmiech], ale to może wcale nie okazać się problemem. Dzięki epizodowi w rajdach stałem się bardziej kompletny i wiele się nauczyłem, bo rajdy są nieprzewidywalne i polegają na nieustannym odnajdywaniu się w sytuacji.

Podczas testów w Walencji i Paul Ricard zdałem sobie sprawę, że moje zmysły nadal są ostre. Sądziłem, że moje najlepsze czasy mam już za sobą, ale to nieprawda. Mój instynkt budzi się do życia i wszystko przychodzi naturalnie, czego się nie spodziewałem. Mózg to potężne narzędzie i jest jak maszyna – jeśli program został raz zainstalowany, wystarczy go włączyć i wszystko wraca. Prowadzenie musi być zatem czymś naturalnym.

Czy jesteś blisko powrotu za kierownicę?

Fizycznie nie stanowi to dla mnie problemu. Reszta zależy od celu – nie chcę wracać po nic, dla samego faktu. Chcę wrócić na wysokim poziomie. Nie jeździłem jeszcze obecnym samochodem F1, więc nie byłbym gotowy do startu w ten weekend. Potrzebowałbym jednego-dwóch dni testów w obecnym aucie – to zwiększyłoby moje szanse o 1000%.

Więc gdybyś jeździł podczas testów po Grand Prix Węgier…

Nie wiedziałem, że odbędą się takie testy [śmiech]. Musimy iść do przodu małymi krokami – nie zapominajmy, że wracam po długim czasie. Moje wątpliwości na temat sprawności fizycznej zostały rozwiane po dwóch dniach testów i nie obawiam się już tego, że nie dam rady, ale to nie zmienia tego, że przede mną jeszcze długa droga.

Czy masz jakieś słabości związane z wypadkiem?

Muszę wspomagać się lewą ręką – jest ona bardziej obciążona, ale moja jazda na tym nie cierpi. Większy wpływ ma to na moje normalne funkcjonowanie niż na jazdę samochodem F1. Jedyna różnica polega na tym, że przenoszę obciążenia na lewą rękę. Posiadanie w pełni sprawnej prawej ręki ułatwiłoby mi życie, ale mogę zapewnić, że nie wpływa to na moje możliwości – wiem, czego jestem wart.

Za rok Paul Ricard będzie torem Grand Prix F1. Czy zobaczymy cię tam za kierownicą?

To dlatego tutaj testuję [śmiech]. Szczerze mówiąc, staram się robić wszystko, by zwiększyć swoje szanse. Nie wiem jednak, co przyniesie przyszłość.

Szef zespołu F1 Renault Cyril Abiteboul powiedział niedawno, że francuska ekipa ma już sprecyzowane plany co do składu kierowców na testy w Budapeszcie, które nie obejmują obecnie Kubicy, choć może to ulec zmianie.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze