Pechowy start dla Wojciecha Smorawińskiego

Po niemal doskonałym sezonie 2016, kiedy to stanął na podium we wszystkich wyścigach w drodze po końcowy triumf w BMW IS CUP, szczęście nie dopisało Wojciechowi Smorawińskiemu podczas inauguracji sezonu 2017.

Poznaniak przyjechał na swój domowy tor jako zawodnik nowo nazwanego Pucharu 318is CUP PL, który przez zimę zyskał niezależny od WSMP status Mistrzostw Polski. Na starcie pierwszej rundy pojawiło się łącznie 26 kierowców.

Pierwsze przesłanki co do przebiegu weekendu nadeszły jeszcze przed jego rozpoczęciem – po czwartkowych otwartych testach zespół Smorawiński Motorsport, działający we współpracy z Auto Sport Serwis Wiktor Gasenko, musiał wymienić silnik w mistrzowskim BMW 318is E30 Coupé.

Po przepracowanej nocy, samochód z numerem 331 był gotowy na treningi i kwalifikacje – w tych ostatnich na swoim pierwszym pomiarowym okrążeniu wykręcił czas mający dać mu szóste miejsce na starcie. Kiedy jednak starał się o poprawę swojego osiągnięcia, awaria samochodu w jednym z najszybszych miejsc na torze wysłała Smorawińskiego na żwirowe pobocze. Szybko odzyskał on kontrolę nad autem i utrzymał się z dala od bandy, ale jego przejazd kwalifikacyjny zakończył się w tym momencie.

„Niestety pękł nam pasek klinowy, auto się „zagotowało”, a część płynu rozlała się na tylne koła i spowodowała poślizg, przez co niestety nasz przejazd zakończył się po jednym mierzonym okrążeniu” – opisywał swoje kwalifikacje Smorawiński.

Po pokonaniu dotychczasowych przeciwności, ustawił się on na szóstym polu startowym i szybko wyprzedził Pawła Malczaka (ten jednak wkrótce odzyskał lokatę), a następnie Przemysława Wójcickiego. W drugiej połowie wyścigu wdał się on w pasjonującą walkę o podium z Mikołajem Jóźwiakiem i Karolem Wyką, ale ostatecznie pozostał na piątym miejscu.

„Gdyby po wszystkich dotychczasowych problemach ktoś powiedział mi, że zajmę w wyścigu piąte miejsce, wziąłbym to w ciemno. Byłem bardzo zadowolony, ale też zawiedziony, bo mieliśmy tempo na pierwszą trójkę, ale na ostatnim okrążeniu przegrałem walkę o czwarte miejsce”.

Ze względu na swój sobotni wynik, do niedzielnego wyścigu Smorawiński startował z piątej pozycji, którą na przestrzeni czterech pierwszych zakrętów poprawił na trzecią, a na kolejnym okrążeniu był już drugi.

Z uwagi na regułę odwróconego startu, najlepsi zawodnicy sobotniego wyścigu startowali z końca pierwszej dziesiątki i gonili Smorawińskiego. Po długiej walce poznaniaka wyprzedził Jóźwiak, a w drugiej połowie wyścigu miejsca na podium pozbawił go Malczak, który uderzył wcześniej w Smorawińskiego i uszkodził jego samochód.

Największy dramat nastąpił jednak na cztery okrążenia przed końcem, kiedy pucharowe BMW zaczęło przerywać, by na przedostatnim kółku zupełnie odmówić posłuszeństwa. Pozbawiony napędu, Smorawiński zaparkował swój samochód na poboczu i oddał niemal pewne czwarte miejsce.

„Zabrakło półtorej okrążenia, aby dojechać do mety – niestety przytrafił się nam defekt samochodu. Pech nas nie opuszcza. Jechałem nawet po miejsce na podium, ale samochód przestał się prowadzić po tym, jak Paweł Malczak uderzył we mnie i wepchnął na Karola Wykę. Po tym zdarzeniu próbowałem już tylko dojechać do mety, ale i to nie było nam dane”.

Po dwóch z dziesięciu zaplanowanych na ten sezon wyścigów, Smorawiński zajmuje piętnaste miejsce w klasyfikacji generalnej 318is CUP PL, lecz nie zamierza rezygnować z walki o czołowe lokaty na koniec sezonu.

„Oczywiście nadal będziemy myśleć nie tylko o zwycięstwach, ale i zdobywaniu punktów. Sezon dopiero się rozpoczął i tak jak my mieliśmy pecha w ten weekend, inni też mogą go mieć, choć oczywiście nikomu tego nie życzę”.

Kolejna runda odbędzie się za trzy tygodnie na Torze Poznań.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze