Quartararo: Nigdy nie tracę wiary

Fabio Quartararo w tym sezonie został pierwszym w historii francuskim mistrzem świata MotoGP, przypieczętowując tytuł na torze Misano. Jak powiedział, jazda w fabrycznym zespole Yamahy to wielka odpowiedzialność, a jego trudne momenty w niższych kategoriach sprawiły, że został mistrzem.

Na trzy rundy przed końcem sezonu 2021, w wyścigu o Grand Prix Emilii-Romanii, francuski zawodnik zdobył mistrzostwo po przedarciu się z pozycji piętnastej na czwartą, a także upadku Francesco Bagnai, jego jedynego rywala w walce o trofeum. Teraz zawodnik Yamahy podsumowuje to, co wydarzyło się podczas sezonu.

„Zobaczenie siebie samego na pierwszych stronach gazet było przemiłe” – stwierdził Quartararo. „To coś trochę dziwnego, ale też specjalnego i do momentu aż nie dołączyłbym do trofeum mistrzów kawałka ze swoim nazwiskiem, nie docierało to do mnie”.

Nawiązał również do ścigania się na fabrycznej Yamasze, na której walczył też Valentino Rossi: „Bycie w fabrycznym zespole Yamahy to duża odpowiedzialność, ścigasz się właściwie motocyklem Valentino. To już jest duży stres, ale kiedy wygrałem drugi wyścig sezonu, powiedziałem sobie: Dobra, to jest mój rok, wygram to. Wiedziałem, że motocykl sprawuje się całkiem dobrze, poczułem dużą pewność siebie”.

„Silverstone zapamiętam do końca do życia, bo był to jedyny wyścig w moim życiu, gdzie jeszcze przed startem wiedziałem, że wygram. Posiadanie takiej pewności siebie to niesamowite uczucie i chcę to odczuwać częściej”.

Quartararo wspomniał także o ciężkich sezonach w niższych kategoriach, które go ukształtowały: „Jestem w mistrzostwach długi czas. Zaczynałem, gdy miałem 15 lat, a teraz mam 22 lata. Nigdy nie myślałem o zaprzestaniu ścigania, ale prawda jest taka, że mieliśmy wiele trudnych momentów. Nie jestem zirytowany rezultatami, które osiągałem, gdy byłem młodszy, ponieważ myślę, że skoro jestem mistrzem świata to właśnie dlatego, że przez te lata miałem dużo problemów. Ale takie momenty sprawiają, że jestem silniejszy i nigdy nie tracę wiary, zawsze wierzę w samego siebie”.

„Rok 2020 był dla mnie ciężki i myślę, że ten sezon, nawet jeśli wydaje się prostszy, też był ciężki. Miałem syndrom pulsującego ramienia w Jerez, a w Barcelonie rozpiął się mój kombinezon. Pierwszy wyścig na Misano był nawet w porządku, ale potem pojechaliśmy do Austin i było bardzo trudno. Za to w powrocie na Misano startowałem z piętnastej pozycji; spojrzałem na szefa mechaników i powiedziałem mu, że serce podeszło mi do gardła – rozśmieszył mnie potem odrobinę, ale wyścig i tak był ciężki. Z pozycji piętnastej, na siedemnastą, a potem na czwartą na ostatnim kółku. Był to dobry rezultat i wydarzyło się to, co się wydarzyło [upadek Francesco Bagnai]... Przeżyłem wiele emocji w jeden dzień, w ciągu kilku godzin” – opowiedział Francuz.

Nowy mistrz świata spełnił już swoje wielkie marzenia: „Moim największym marzeniem było zostanie zawodnikiem i mistrzem świata MotoGP. Osiągnąłem oba te cele i teraz muszę znaleźć nowe marzenia - chyba będzie to powtórzenie tego, bo wygranie jednego mistrzostwa jest trudne, ale powtórzenie tego nawet bardziej”.

Choć dalej związany z Yamahą, Quartararo jest otwarty na rozmowy z innymi zespołami: „Jeśli chodzi o przyszłość to mam otwarty umysł na propozycje wszystkich producentów, chociaż dla mnie wygranie na dwóch innych motocyklach nie jest jakimś celem, ale chcę brać udział w najlepszym możliwym projekcie. Dlatego jestem otwarty na propozycje”.

Źródło: motogp.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze