Rossi: To było straszne

Podczas niedzielnego Grand Prix Austrii na torze Red Bull Ring w klasie MotoGP doszło do wypadku, który – gdyby nie ogromne szczęście – byłby najczarniejszym wypadkiem w historii MotoGP.

Walczący ze sobą Johann Zarco oraz Franco Morbidelli zderzyli się, a ich motocykle z dużą prędkością uderzyły w dmuchane bandy i przeleciały przed twarzą Valentino Rossiego oraz nad głową Mavericka Viñalesa. W ułamku sekund obaj zawodnicy fabrycznego zespołu Yamaha otarli się o śmierć.

„To było bardzo straszne” – powiedział Rossi. „Wszyscy czterej zawodnicy, ale przede wszystkim ja i Maverick mieliśmy dużo szczęścia. Dziś wieczorem musimy się do kogoś pomodlić, ponieważ sytuacja była bardzo niebezpieczna. Myślę, że to dobrze być agresywnym, ponieważ każdy stara się dać z siebie maksimum, ale dla mnie nie musimy przesadzać, ponieważ musimy pamiętać, że ten sport jest bardzo niebezpieczny”.

Valentino Rossi przyznał, że odbył rozmowę z Johannem Zarco: „Musisz szanować rywali, zwłaszcza na torze, na którym zawsze jedziesz z prędkością 300 km/h. Rozmawiałem z Zarco i przysięgał, że nie zrobił tego celowo. Hamował bardzo szeroko i zamknął drzwi przed twarzą Franco, a na tym motocyklu masz slipstream, więc Franco nie miał żadnej szansy aby zahamować. Jechałem z Maverickiem, kiedy wjechaliśmy w 3. zakręt poczułem, że coś się do mnie zbliża. Myślałem, że to cień helikoptera, bo czasami przecina tor wyścigowy, ale wtedy motocykl Franco minął mnie z niesamowitą prędkością, a motocykl Zarco przeleciał nad Maverickiem. Byliśmy szczęściarzami, ale mamy nadzieję, że tego typu incydent będzie lekcją dla innych zawodników, aby poprawić swoje zachowanie w przyszłości”.

Zawodnik Yamahy ujawnił, że rozmawiał też z Franco Morbidellim, który kiedy tylko pomyśli o wypadku, boi się: „Rozmawiałem z Franco, jest cały i stara się o tym nie myśleć, ale kiedy zaczyna, boi się. To, co robi różnicę jest to, że wszyscy są cali, że nikt nie został ranny, więc to zmienia postać rzeczy. Gdyby stało się coś złego, to wtedy byłoby zupełnie inaczej. Ciężko było się zresetować, ale nie miałem wyboru, więc się zresetowałem i byłem dobry w wyścigu”.

Podczas restartu Valentino Rossi stoczył agresywny pojedynek z Bradem Binderem. Zawodnik KTM-a zaatakował Włocha w 9. zakręcie, które według Rossiego było bardzo agresywne. Manewr zakończył się wypchnięciem z toru przez co Rossi stracił dużo czasu. Ostatecznie zawodnik Yamahy ukończył wznowiony wyścig na 5. miejscu.

Źródło: yamahamotogp.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze