Scott Dixon wywalczył swoje trzecie pole position w historii startów w wyścigu Indianapolis 500. Czterokrotny mistrz IndyCar Series uważa jednak, że Sébastien Bourdais byłby niepokonany, gdyby nie jego wypadek podczas sobotniej sesji.
Dixon uzyskał średnią prędkość na dystansie czterech okrążeń 231,164 mph (373,632 km/h), co stanowi najlepszy wynik od 1996 roku. Bourdais był jednak od niego szybszy podczas sobotniej sesji o niemal całą milę na godzinę, aż do momentu swojego poważnego wypadku, w którym złamał miednicę i biodro.
„Pozdrowienia dla Sébastiena Bourdaisa. Widziałem się z nim rano [w niedzielę] i radzi sobie dobrze”
– powiedział Dixon podczas konferencji prasowej po kwalifikacjach. „Jesteśmy zespołowymi kolegami w programie Forda GT i spędziliśmy ze sobą wiele czasu w ostatnich latach. To wspaniały kierowca”
.
„Szczerze mówiąc, według mnie to on zdobyłby dziś pole position. Życzę mu wszystkiego dobrego – wiem, że wkrótce stanie na nogi i miejmy nadzieję, że niedługo później wsiądzie do samochodu”
.
Dla Dixona to pierwsze tegoroczne pole position. Jego zespół Chip Ganassi Racing zmienił zimą producenta z Chevroleta na Hondę, która według wielu dysponuje przewagą w Indianapolis: „Kiedy zobaczyłem prędkość na kierownicy, myślałem że wyświetlacz się popsuł. Powiedziałem sobie ‘Wow, to imponujące!’. Hondzie należą się ogromne podziękowania. Pracowali nad tym silnikiem bardzo ciężko i z pewnością wyciskają z niego wszystko”
.
„Pole position to pierwszy krok, ale teraz skupiamy się nad przygotowaniami do wyścigu. Przed nami kolejne cztery godziny treningów w poniedziałek, kiedy to będziemy starali się uczynić samochód #9 możliwie najszybszym. Wspaniale było zdobyć pole position, ale głównym celem jest wyścig”
.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.