Scott Dixon jako zaledwie drugi kierowca w historii wywalczył piąty tytuł mistrzowski w wyścigach IndyCar. Nowozelandczyk pokonał w sezonie 2018 Alexandra Rossiego.
Kierowca Chip Ganassi Racing przystępował do niedzielnego wyścigu na torze Sonoma Raceway z 29-punktową przewagą nad Amerykaninem. Dixon zaliczył dobry start i pewnie objął drugą lokatę, za prowadzącym Ryanem Hunter-Reayem – Rossi natomiast już na początku zaliczył kolizję ze swoim zespołowym kolegą Marco Andrettim i z uwagi na dodatkowy pit-stop stracił okrążenie do liderów.
W drugiej połowie wyścigu Rossi rozpoczął szaleńczą pogoń za czołówką i na 20 okrążeń przed końcem przebił się do pierwszej piątki. Dixon miał jednak sytuację pod kontrolą i dojechał na pewnym drugim miejscu, które wystarczyło do zapewnienia piątego tytułu mistrzowskiego.
„To wspaniałe uczucie i nie wierzę, że to naprawdę się dzieje”
– powiedział na mecie wyścigu. „Zawsze wątpi się w taki scenariusz i uważa się, że nie może się wydarzyć. Staraliśmy się uniknąć wątpliwej sytuacji w trakcie wyścigu, na której rywale mogliby skorzystać. To, że [Rossi] stracił okrążenie było pomocne, ale nigdy nie można nikogo wykluczyć aż do ostatniego zjazdu do boksów, kiedy jest się zatankowanym do końca, a nawet wtedy widziałem na pylonie jak pnie się w górę stawki”
.
„Liczą się ludzie, ja jestem tylko tym szczęściarzem, który przejechał przez linię mety. Nie potrafię wyrazić wdzięczności wobec wszystkich zaangażowanych, mojego zespołu i kolegów. To nie dzieje się bez ciężkiej pracy i wiele mogło pójść dziś nie po naszej myśli – miałem nadzieję, że nie wyczerpaliśmy całego szczęścia w ostatnim wyścigu”
.
„Muszę też podziękować zespołom, z którymi rywalizowaliśmy przez cały sezon – Penske i Andretti. Rossi wykonał wspaniałą robotę i naciskał na nas przez cały rok. To wspaniały talent i zdobędzie wiele tytułów w swojej karierze”
.
Po swoje poprzednie tytuły mistrzowskie Dixon sięgał w latach 2003, 2008, 2013 i 2015. W drodze po swój piąty triumf w końcowej klasyfikacji Nowozelandczyk odniósł trzy zwycięstwa i ukończył 13 z 17 wyścigów w pierwszej piątce. Tylko nazwisko AJ Foyta jest zapisane więcej razy na trofeum Astor Cup, bo aż siedmiokrotnie.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.