Mocna dawka "Vervy" na 5. edycji Verva Street Racing

Verva Street Racing – Dakar na Narodowym tak samo jak w zeszłym roku przyciągnęła tłumy. W tym roku płyta Stadionu Narodowego zamieniła się w pustynię a kibice nie tylko podziwiali gwiazdy z polskiej areny motorsportu, ale mieli również okazję spotkać Carlosa Sainza czy Marcusa Gronholma. Poniżej relacja naszych dwóch dziennikarzy: Roksany Ćwik oraz Wojtka Paproty.

PIT PARTY

Pierwsze kilka godzin największej imprezy tego typu w tej części Europy miały miejsce przed Stadionem Narodowym. Wokół głównej areny tego wydarzenia tłumy kibiców i miłośników nie tylko sportów motorowych mogli podziwiać super samochody takie jak Porsche czy Mercedesy AMG. Również mali pasjonaci samochodów znaleźli coś dla siebie. Maluchy mogły spotkać bohaterów filmu animowanego „Auta”.

Samochód Red Bull Racing, wyścigowe Porsche Kuby Giermaziaka oraz samochód Formuły E były przez cały czas oblegane, ponieważ każdy chciał mieć zdjęcie maszyn, które może podziwiać w telewizji. Jednak nie tylko zdjęcia był cenną pamiątką. Gdy tylko przed stoiskami pojawiali się główni bohaterowie sobotniego show, w kilka sekund tworzyły się kolejki chętnych, którzy nie tylko chcieli poprosić o autograf i zdjęcie, ale również zamienić kilka słów z osobami, które trudno spotkać na co dzień.

W sumie na wszystkich, którzy zdecydowali się zakupić bilety na owe show czekało trzynaście stref tematycznych. W strefie Dakar można było nie tylko podziwiać maszyny, które zmagają się co roku z piachami pustyni, ale również spotkać takie gwiazdy jak Jacek Czachor, Kuba Przygoński czy Adam Małysz.

Strefa Wyścigów i Rajdów była doskonałą okazją, aby obejrzeć z bliska wyścigowe Porsche Kuby Giermaziaka, który w czasie trwania imprezy brał udział w wyścigu USCC na torze Austin. Niedaleko tej maszyny można było natknąć się na wyścigowy samochód F1 ekipy Red Bull Racing a także spotkać Carlosa Sainza, który był jedną z największych gwiazd tego show.

A dla wszystkich żadnych wrażeń już podczas Pit Party czekała Strefa Akcji, gdzie można było podziwiać popisy Kuby Przygońskiego oraz pokazy stuntu, driftu czy FMX. Oprócz możliwości rozmowy ze światowej klasy zawodnikami, przybyli mieli również możliwość zrobienia sobie zdjęcia na maszynie prowadzonej przez Jarosława Hampela.

PRE-SHOW

Piąta, jubileuszowa edycja show została połączona z piętnastoleciem pierwszego startu ekipy Orlen Team w najtrudniejszym rajdzie świata, Rajdzie Dakar, dlatego płyta stadionu zmieniła się w pustynię. Wachlarz samochodów, jakie się na nim pojawiły był jednak bardzo bogaty i bynajmniej nie ograniczał się do off-roadu.

Show rozpoczął się z amerykańskim akcentem, dzięki pościgowi prawdziwych policyjnych potworów - Ford Crown Victoria VS. Chevrolet Tahoe. Następnie ujrzeliśmy klasyczne lowridery, znane większości fanów głównie z klimatów gry Grand Theft Auto, którym towarzyszył pokaz cheerliderek. Zaraz po nich zaprezentował się również pierwszy z samochodowych kaskaderów - Paul Swift, a także historyczne samochody Forda, Dodge'a i Chevy.

Może się to wydawać niedorzeczne, ale to właśnie pierwszy wyścig imprezy okazał najbardziej emocjonującym z całego wieczoru. Zawodnicy ścigali się bowiem kosiarkami, które były najmniejszymi pojazdami, a kierowcom łatwiej było wykonywać manewry wyprzedzania na ciasnym torze.

Kolejną atrakcją był z goła inny wyścig, w którym udział wzięły 4 kobiety - Natalia Kowalska, Idalia Czarnocka, Małgorzata Rdest i Magda Wilk. Panie z gracją podróżowały... Polonezami, a w tle słychać było sławny utwór Fryderyka Chopina, przy którym zdarza nam się tańczyć na oficjalnych balach.

BITWA MISTRZÓW

Po ciekawym wstępnie, który podsycił jeszcze emocje w zgromadzonych na trybunach fanach Krzysztof Jankes Jankowski oddał głos Marcinowi Prokopowi i Agnieszce Szulim, którzy przejęli od niego rolę prowadzących zbliżającą się bitwę mistrzów. O godzinie 20. na płytę stadionu wyjechali wszyscy zawodnicy, który mieli brać w niej udział. Ich pojedynki przeplatane były pokazami kaskaderskimi, wyścigami żużlowców, czy back-flipem wykonanym przez pojazd buggy. W dodatku, co jakiś czas mogliśmy usłyszeć przeboje zespołu Jamiroquai.

Bitwa mistrzów składała się z 6 wyścigów, po 6 okrążeń, w których obowiązywała następująca punktacja. Za pierwsze miejsce przyznawano 30 punktów, za  drugie 20, a za trzecie 10. Dalsze miejsca nie były punktowane.

Pierwsza runda była klasyczna - kierowcy ścigali się typowymi rajdówkami. Polskę reprezentowali tutaj Tomasz Kuchar i Szymon Ruta, natomiast resztę świata dwie główne gwiazdy imprezy - Carlos Sainz i Marcus Gronholm. Ku uciesze naszych kibiców, najlepszy okazał się Tomasz Kuchar. Podobna sytuacja miała miejsce w drugiej, trzeciej i czwartej rundzie, kiedy to odpowiednio w pojedynku motocyklami, quadami i ciężarówkami zwyciężyli Polacy - Kuba Przygoński, Łukasz Łaskawiec i Robin Szustkowski. Reprezentanci reszty świata odgryźli się dopiero w piątym i szóstym wyścigu, dzięki dobremu tempu Bryana Bouffiera, który w pojeździe buggy pokonał Leszka Kuzaja i Tadeusza Błażusiaka i Miroslavowi Zapletalowi, który okazał się szybszy między innymi od Adama Małysza w kategorii Cross Country.

Tak jak się tego spodziewaliśmy, wielką bitwę mistrzów wygrała reprezentacja Polski, jednak nie był to koniec atrakcji. "Na dobranoc" kibicom było dane zobaczyć również skoki skuterami śnieżnymi, ogniste show Fuel Girls, Destruction Derby, czy przejazdy monster trucków.

Przez całą imprezę przewinęło się 381 pojazdów, z czego 111 z nich zaprezentowało się później w akcji na płycie stadionu. Przy organizacji imprezy pracowało ponad 1100 osób, a na samym stadionie narodowym pojawiło się 4500 metrów sześciennych gliny, 2000 metrów sześciennych piasku i 400 ciężarówek ziemi.

Jeżeli was nie było, to możecie tego żałować. Mamy nadzieję, że zobaczymy się za rok!

 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze