Daniel Ricciardo stwierdził, że dla Formuły 1 nadszedł czas na to, by „porzucić pewną tradycję” i wprowadzić system zamkniętych kokpitów niż czekać na wystąpienie kolejnego poważnego wypadku.
Kwestia zamykania kokpitów po raz kolejny wróciła do dyskusji po tragicznym wypadku Justina Wilsona, który zmarł na skutek obrażeń odniesionych w wyścigu serii IndyCar w Pocono 23 sierpnia.
Wypadek ten wydarzył się na dwa miesiące po śmierci Julesa Bianchiego, który zmarł po obrażeniach głowy odniesionych w ubiegłym roku na torze Suzuka po uderzeniu w dźwig. Od tej pory większość kierowców jest za wprowadzeniem idei zamykania kokpitów, która miałaby zostać wykorzystania zarówno w Formule 1, jak i innych seriach wyścigowych.
Po słowach Jensona Buttona, który powiedział, że po śmierci Justina Wilsona jego opinia na ten temat zmieniła się, także Daniel Ricciardo zgodził się z Brytyjczykiem. Stwierdził, że wprowadzenie takiego rozwiązania jest ‘ostatnim elementem układanki’, a bezpieczeństwo powinno być teraz nadrzędne w stosunku do tradycji.
„Jest to pomysł, który popieram. Musimy zobaczyć, jak to wygląda i przeprowadzić testy, ale dla mnie jest to ostatni element układanki. Na Spa doszło do kilku ogromnych wypadków. Mimo, że kokpity są trwałe i wytrzymałe, to jeden z tych wypadków wyglądał naprawdę groźnie, ale na szczęście kierowca wyszedł z tego bez szwanku. Mimo wszystko strefa kokpitu jest otwarta”
– powiedział kierowca Red Bull Racing.
„Głowa, jako najważniejsza część ludzkiego ciała, jest najbardziej narażona. Obecnie kaski są bardzo dobrze wykonane, jednak niestety nadal dochodzi do tragicznych wypadków. Doszliśmy do punktu, w którym trzeba porzucić pewną tradycję”
.
„Mnie, jako kierowcy, nie obchodzą statystyki mówiące o tym, że w ciągu ostatnich 20 lat doszło do zaledwie do kilku takich wypadków. Statystyki nie przewidują przyszłości. Dlatego też musimy zignorować tradycję na rzecz bezpieczeństwa. Zwłaszcza teraz, gdy jesteś kierowcą wyścigowym, a takie rzeczy naokoło Ciebie się zdarzają. Sytuacja ta wywiera silny wypływ, więc tradycja przestaje tutaj mieć znaczenie. To głupie, że już teraz nie ma gotowych opcji”
– mówił Australijczyk.
Zapytany, czy kierowcy będą mieli wpływ na szybsze wprowadzenie tej technologii, odpowiedział, że właśnie w tej chwili powinno zostać pod tym względem więcej zrobione, zanim dojdzie do kolejnego wypadku.
„Większość z nas popiera ten pomysł. Rozmawialiśmy o tym w piątek i mamy zamiar dowiedzieć się, na jakim poziomie stoi rozwój sytuacji. W ciągu najbliższych dwunastu miesięcy będą starania pod kątem rozwoju tej idei. Będziemy udzielać im rad i stale informować, że większość z nas jest za tym, by iść tą drogę. Czekanie na kolejny wypadek nie ma najmniejszego sensu, więc trzeba znaleźć rozwiązanie”
– zakończył.
Źródło: crash.net
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.