Albon miał apetyt na podium

Alexander Albon przeżywa jeden z najlepszych okresów swojej kariery w Formule 1. Po serii mocnych występów w sezonie 2025, kierowca Williamsa znów był blisko podium – tym razem na torze Imola. Choć ostatecznie skończył wyścig na piątej pozycji, nie ukrywał, że liczył na więcej.

Tajlandczyk był jednym z bohaterów wyścigu. Dzięki świetnemu zarządzaniu tempem i ogumieniem, a także odważnym decyzjom strategicznym Williamsa, Albon przez chwilę walczył z Charlesem Leclerkiem o czwarte miejsce i miał realną szansę na zbliżenie się do trzeciego Oscara Piastriego. Skończyło się na P5 – drugim z rzędu – ale tym razem z lekkim niedosytem.

„Szczerze mówiąc, aż oblizywałem się na myśl o ataku na Charlesa. Wydawało mi się nawet, że mogę dogonić Oscara, tak dobre było tempo i nowe opony” – mówił Albon w rozmowie ze Sky Sports F1 po zakończeniu Grand Prix Emilii-Romanii. „To dziwne uczucie. Teoretycznie walczyliśmy dziś o P3, P4 – bez żadnego samochodu bezpieczeństwa, po prostu na czysto. Może mieliśmy trochę szczęścia z wirtualnym safety carem, ale później mieliśmy też pecha przy kolejnej neutralizacji. I teraz wyjeżdżamy z P5 trochę rozczarowani. To niecodzienne”.

Jeszcze rok temu Williams był jednym z dwóch zespołów (obok Saubera), które po siedmiu wyścigach sezonu nie zdobyły ani jednego punktu. Przełamanie przyszło dopiero w Monako, gdy Albon dojechał dziewiąty. Wówczas cały zespół zmagał się z nieudaną konstrukcją FW46, która znacząco przekraczała minimalną wagę.

Sezon 2025 to zupełnie inna historia. Albon zdobywał punkty w sześciu z siedmiu wyścigów, trzy razy meldując się w pierwszej piątce. Nowy bolid – FW47 – nie jest może najszybszy w kwalifikacjach, ale jego tempo wyścigowe i efektywność na dłuższych przejazdach sprawiają, że kierowcy mogą walczyć z rywalami z wyższej półki.

Co ciekawe, Albon nie wygrywa jeszcze wewnętrznej rywalizacji z nowym partnerem zespołowym. W klasyfikacji kwalifikacyjnej (bez sprintów) przegrywa 3:4 z Carlosem Sainzem Jr. Hiszpan ma jednak mniej szczęścia w wyścigach i częściej pada ofiarą niekorzystnych decyzji strategicznych – jak w Imoli, gdzie zbyt krótki pierwszy stint skazał go na walkę w środku stawki.

Choć Albon cieszy się świetną formą, pozostaje realistą. Ma świadomość, że Williams wciąż ma ograniczenia, a obecna passa może być częściowo wynikiem specyficznych okoliczności: „Cały czas sobie powtarzam, że to już ostatni raz, że następnym razem nie będziemy już tacy szybcy. Ale potem przychodzi kolejny wyścig – i znów jesteśmy szybcy. W Miami się tego spodziewałem, ale w Imoli? To była niespodzianka. Może w Monako też będzie dobrze. W Barcelonie pewnie będziemy się męczyć, ale cieszmy się tym, póki trwa”.

Źródło: motorsport.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze