Ferrari: Musimy iść małymi krokami, aby dotrzeć tam, gdzie chcemy być

Miniony weekend na torze Bahrain International Circuit był dla Scuderii pełen emocji, nadziei i mieszanych wrażeń. Charles Leclerc i Lewis Hamilton pokazali przebłyski tempa, ale również wyzwania, jakie wciąż stoją przed zespołem z Maranello. 

W sobotnich kwalifikacjach przed wyścigiem o Grand Prix Bahrajnu Charles Leclerc pokazał klasę, kwalifikując się na drugim miejscu, ustępując jedynie Oscarowi Piastriemu, który w niedzielnym wyścigu startował z pole position. 

„Nie jest to jeszcze to, gdzie chcemy być, ale zrobiliśmy mały krok naprzód” – powiedział po sesji kwalifikacyjnej. „Zrobiliśmy krok na przód i co prawda był to mały krok, ale liczę, że właśnie te małe kroki doprowadzą nas do miejsca, w którym chcemy być. 

Lewis Hamilton, zespołowy kolega Leclerka, nie miał równie owocnych kwalifikacji, albowiem Brytyjczyk zajął dopiero dziewiąte miejsce, czym był wyraźnie niepocieszony. 

„Nie wykonuję wystarczająco dobrej pracy” – przyznał zrezygnowany. Po powrocie do hotelu Hamilton odbył rozmowę z samym sobą, o czym powiedział wprost. „Wiedziałem, że następny dzień to nowy dzień. Musiałem zacząć z pozytywnym nastawieniem. Będę po prostu dalej próbował. Dojdę do tego. W końcu mi się uda”. 

W niedzielę obaj kierowcy Ferrari znaleźli się w walce o podium – Leclerc utrzymywał się w ścisłej czołówce, natomiast Hamilton sukcesywnie odrabiał straty. Ostatecznie Monakijczyk ukończył wyścig na czwartym miejscu, ale nie przyjął tego rezultatu bez żalu. 

„Jestem trochę rozczarowany. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy” – powiedział Leclerc po wyścigu. Po słabym starcie na pośrednich oponach Ferrari postawiło na dłuższy pierwszy stint. Gdy na 32. okrążeniu wyjechał samochód bezpieczeństwa, strategia wydawała się obiecująca. „Po restarcie na twardych oponach nie mieliśmy już tempa. To boli, bo walczyliśmy o podium, ale po prostu nie byliśmy wystarczająco szybcy”. 

Hamilton z kolei ukończył wyścig na piątym miejscu – najlepszym jak dotąd wyniku w barwach Ferrari, nie licząc wygranego sprintu w Chinach – i mimo, że znalazł się za Leclerkiem, uzyskany wynik przyjął ochoczo. „To było niebo a ziemia w porównaniu do soboty. Udało mi się znaleźć rytm i nauczyć się więcej o aucie” – powiedział Brytyjczyk, który przyznał, że jego środkowy stint dał mu dużo pewności. „Muszę teraz znaleźć to tempo także w kwalifikacjach”. 

Fred Vasseur, szef Scuderii, odniósł się do występów swoich kierowców z wyraźnym spokojem i rozwagą. Francuz wie, że Ferrari musi zachować spokój i konsekwencję w działaniu, bo w Formule 1 o sukcesie decydują drobne różnice. Zamiast reagować emocjonalnie na wzloty i upadki, które jego zdaniem zespół odczuwa o wiele mocniej, powinni skupiać się na systematycznym doskonaleniu – krok po kroku, setna sekundy po setnej. 

„Musimy zachować spokój. Takie są realia – jeśli w kwalifikacjach tracisz dwie-trzy dziesiąte, spadasz o sześć pozycji” – powiedział. „Lewis był blisko Charlesa w Q2, ale w Q3 popełnił błąd i zapłacił za to cenę. Mimo to miał bardzo mocny wyścig i był bardzo konsekwentny. Czas wyścigu w porównaniu z dwoma czy trzema czołowymi kierowcami był niemal identyczny, co oznacza, że według mnie było w porządku – pojechał bardzo mocno i równo”. 

Ferrari nie ukrywa, że oczekuje więcej – zarówno od samochodu, jak i od siebie samych. Zespół opuszcza Bahrajn z wartościowymi punktami, ale przede wszystkim – z cenną wiedzą. W przyszły weekend czeka na nich nowa szansa, by zrobić kolejny krok w stronę zwycięstw i przede wszystkim przetestować nowe ulepszenia, których potencjał nie został w pełni wypróbowany na wymagającym torze Bahrajnu. 

Źródło:  racingnews365.com , racingnews365.com , formula1.com , formula1.com

 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze