Tsunoda stawia sobie wysokie cele na nadchodzący, domowy wyścig

Yuki Tsunoda, który niespodziewanie awansował do Red Bull Racing po czterech latach ścigania się w Racing Bulls, siostrzanym zespole, jest pozytywnie nastawiony na wystapienie przed własną publicznością. Japończyk nie czuje presji, jest zdeterminowany i gotów do pracy, a w Suzuce będzie celować w...miejsce na podium. 

Red Bull oficjalnie potwierdził awans Tsunody w ostatni czwartek marca, krótko po tym, jak Liam Lawson nie zaliczył dobrego występu w Chinach. Mimo, że w sezonie 2025 Formuły 1 odbyły się zaledwie dwa wyścigi, została podjęta decyzja o cofnięciu Lawsona do Racing Bulls, a umieszczenie Tsunody jako zespołowego partnera Maxa Verstappena. 

Zmiana zespołu Tsunody to spory zwrot w jego karierze, a Japończyk jest podekscytowany możliwością debiutu w zespole właśnie w Japonii, zwłaszcza, że zmiana ta zbiegła się z ostatnim rokiem partnerstwa Red Bulla i Hondy przed rozwiązaniem ich współpracy w 2026 roku. 

Mówiąc publicznie po raz pierwszy od ogłoszenia tej decyzji podczas wydarzenia Hondy w Aoyamie, Tsunoda nie krył radości: „Szczerze mówiąc, nigdy nie spodziewałem się, że będę ścigał się dla Red Bulla, w dodatku debiutując w Japonii. To ostatni rok współpracy Red Bulla i Hondy, więc możliwość ścigania się w Suzuce jako kierowca Red Bull Racing wydaje się być przeznaczeniem. Wszystko poukładało się w odpowiedni sposób, abym mógł dziś tu być”. 

Pomimo ekscytacji, Japończyk nie pozwala, by oczekiwania go przytłoczyły: „Nie chcę podnosić oczekiwań za bardzo, ale na ten wyścig w Japonii chcę zająć miejsce na podium,” – oznajmił. „Wiem jednak, że nie będzie to łatwe od samego początku. Moim priorytetem jest najpierw zrozumienie samochodu, jak się zachowuje w porównaniu do VCARB. Jeśli będę w stanie cieszyć się jazdą, gdy będę się z nim oswajał w FP1, to wyniki przyjdą same. A jeśli to doprowadzi do podium, to byłoby niesamowite”. 

24-latek wie, że stoi przed nim nie lada wyzwanie. Bez wcześniejszego doświadczenia w RB21, jego debiut w Suzuce może wydawać się ciężkim zadaniem. Jednak kierowca z entuzjazmem podchodzi do presji, zdając sobie sprawę z wielkości tej okazji. 

„Kiedy po raz pierwszy otrzymałem telefon, pomyślałem: «Wow, to będzie ciekawe»,” – wspominał. „Przede wszystkim jestem podekscytowany wyzwaniem, które mnie czeka. Nie ma zbyt wielu chwil w życiu, w których stajesz przed tak ekstremalną presją i tak dużą okazją, więc mogę tylko wyobrażać sobie, że to będzie niesamowicie ekscytujący wyścig”. 

Mimo, że zdaniem wielu tegoroczny bolid Red Bulla pozostawia wiele do życzenia, Japończyk nie uważa go za trudny do okiełznania: „Spędziłem około dwóch dni w symulatorze. Z tego doświadczenia nie uznałem samochodu za szczególnie trudny do prowadzenia. Zdecydowanie odczułem, że przód jest bardzo responsywny, jak często się mówi. Ale jeśli zapytasz, czy było to trudne do opanowania, nie powiedziałbym, że dało mi to jakiekolwiek negatywne odczucie, przynajmniej w symulatorze”. 

Wyścig o Grand Prix Japonii odbędzie się już w najbliższą niedzielę 6 kwietnia i pewnym jest, że oczy wielu będą skupione na poczynaniach Tsunody na torze przed własną publicznością. 

Źródło:  motorsport.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze