Leclerc przyznaje się do błędu: Mogę obwiniać tylko siebie

Charles Leclerc przyznał po Grand Prix Australii, że jego wynik mógł być lepszy, gdyby nie popełnił kosztownego błędu. Monakijczyk na jednym z okrążeń wykonał klasyczny piruet, w wyniku czego spadł o kilka miejsc w głąb stawki i ostatecznie finiszując na ósmym miejscu.

Początek rywalizacji na torze Albert Park był zachęcający dla Leclerca. Po starcie kierowca Ferrari przebił się z P7 na P5 i przez dłuższy czas pozostawał na „ziemi niczyjej”, jadąc za George’em Russellem. Sytuacja zmieniła się w momencie, kiedy kierowcy zaczęli zmieniać opony na suchą nawierzchnię i Monakijczyk na torze stracił pozycję kosztem Yukiego Tsunody.

Chcąc szybko wrócić na wcześniejsze miejsce, Leclerc zbyt optymistycznie zaatakował zakręt nr 11 i obrócił swój samochód, co wykorzystali jadący za nim rywale: „Przez większą część wyścigu myśleliśmy, że P5 jest zapewnione” – relacjonował po GP. „Potem, oczywiście, spadł deszcz i wszystko się zmieniło. Pierwszym, kogo można obwiniać, jestem ja, po błędzie, jaki popełniłem, wychodząc z zakrętu nr 11. Straciliśmy trzy lub cztery pozycje, które potem było bardzo trudno odzyskać. Wyprzedziliśmy jednego lub dwóch gości na torze, ale potem trochę za późno zjechaliśmy na pit stop i straciliśmy kilka innych pozycji”.

„Miałem problemy z balansem, ale był to ważny wyścig, aby dowiedzieć się więcej o samochodzie w różnych warunkach pogodowych, a także zdobyć więcej doświadczenia w pracy z nowym zespołem. McLaren i Red Bull mieli mocne tempo, więc jest praca do wykonania, ale nadal będziemy kopać głęboko. To dopiero pierwszy wyścig sezonu… Tak, to nie jest pierwszy wyścig, na jaki liczyliśmy, ale patrząc w przyszłość, musimy się zmotywować na Szanghaj i otrząsnąć po tym, co było rozczarowującym pierwszym weekendem”.

Źródło: Z wykorzystaniem informacji prasowej Ferrari, f1.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze