Ogłoszenie Liama Lawsona jako nowego zespołowego partnera Maxa Verstappena wywołało niemałe poruszenie w padoku Formuły 1. Dynamika między 4-krotnym mistrzem świata F1 a 22-letnim Nowozelandczykiem ma potencjał, by zaburzyć jasno określoną hierarchię zespołu. Choć początkowo rola Lawsona wydaje się sprowadzać do wspierania mistrzowskich ambicji Verstappena, jego determinacja i styl jazdy sugerują, że niekoniecznie zadowoli się statusem kierowcy numer dwa.
Nienajlepsza forma, którą w minionym sezonie prezentował Sergio Pérez wskazywała, że jego zwolnienie z zespołu to jedynie kwestia czasu. I tak, jak decyzja o zakończeniu współpracy z Meksykaninem była niemalże pewna, mniej pewnym było to, komu przypadnie drugi fotel w Red Bullu.
Idealny zespołowy kolega to taki, który jest skuteczny i który spełnia określone, wytyczone sobie zadania. W przypadku Red Bulla rolą Péreza było wspieranie Verstappena i 34-latek dobrze wiedział, że nie gra tutaj pierwszych skrzypiec.
Główny inżynier Red Bulla, Paul Monaghan, w podcaście Beyond the Grid podkreślił wyzwanie, jakim jest rywalizacja z kierowcą pokroju Verstappena: „Jeśli kierowcy nieustannie martwią się porównaniami z zespołowym partnerem i przez to nie potrafią wydobyć z siebie maksimum, to jest to dla nich szkodliwe”
.
Ojciec 4-krotnego mistrza świata F1, Jos Verstappen, również udzielił Lawsonowi rady, czerpiąc z własnych doświadczeń jako debiutujący partner Michaela Schumachera w 1994 roku. Starszy z Verstappenów podkreślił, że cierpliwość i stopniowy rozwój są kluczowe i czasem lepiej jest po prostu odpuścić.
Wspominając swoje próby dorównania legendarnemu Niemcowi, powiedział: „
[Lawson] Nie powinien popełniać tego samego błędu, co ja w Benettonie w 1994 roku – próbując za wszelką cenę dotrzymać kroku [Schumacherowi]. Dlatego popełniałem błędy. Chciałem przebić głową mur”.
Lawson jednak już pokazał, że nie należy do kierowców, którzy łatwo ustępują miejsca. Jego występy w F1 w zeszłym roku – zwłaszcza incydenty z Fernando Alonso i Sergio Pérezem – udowodniły, że nie boi się ostrej rywalizacji i jazdy na krawędzi.
„Nie próbuję dawać nikomu sygnału czy przykładu”
– powiedział Lawson, zapytany o swoje podejście do agresywnej jazdy. „Po prostu jestem sobą i ścigam się tak, jak uważam za stosowne”
.
Porównania do Verstappena są nieuniknione, ale Lawson wydaje się bardziej skupiony na własnym rozwoju niż na bezpośredniej rywalizacji: „Dla mnie to przede wszystkim szansa na naukę od najlepszego… możliwość ścigania się z kierowcą, który zdobył cztery tytuły mistrza świata i ma ogromne doświadczenie”
, przyznał.
Pomimo niewielkiego doświadczenia w F1, wybór Lawsona zamiast innych kandydatów, takich jak Yuki Tsunoda, wiąże się z dużymi oczekiwaniami. Poparcie Verstappena Sr dodatkowo podkreśla jego potencjał – Holender określił go jako «niesamowicie utalentowanego» i gotowego na wysokie wymagania topowego zespołu, jakim jest Red Bull. Jednak samo dorównanie tempem Verstappenowi będzie ogromnym wyzwaniem, co Lawson sam przyznał: „Samochód jest bardzo agresywny i wymaga ogromnej pewności siebie, by go prowadzić. Właśnie w tym Max jest niezwykle mocny”
.
Nadchodzący sezon będzie dla Lawsona prawdziwym sprawdzianem. Jeśli zdoła utrzymać siłę mentalną i czerpać naukę od Verstappena, zamiast poddać się presji, może stać się dla niego pierwszym poważnym zespołowym wyzwaniem od czasów Daniela Ricciardo w 2018 roku. Niezależnie od tego, czy okaże się jedynie wsparciem dla mistrza, czy realnym pretendentem, jego obecność sprawia, że sezon 2025 w Red Bullu zapowiada się wyjątkowo emocjonująco.
Źródło: motorsport.com , planetf1.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.