Lando Norris nie krył emocji po pełnym wyzwań i chaosu wyścigu o Grand Prix São Paulo, gdzie startując z pole position, linię mety przeciął dopiero na rozczarowującym, szóstym miejscu. Kierowca McLarena z pewnością nie tak planował zakończyć swój weekend zmagań na Interlagos.
Początkowo wszystko układało się po myśli Brytyjczyka – wpierw był najszybszy w jedynym treningu, w kwalifikacjach do sprintu zajął drugie miejsce, a sam wyścig sprinterski wygrał. Kwalifikacje do wyścigu również ułożyły się na jego korzyść, dając mu możliwość startu z pole position. Z myślą, że oddalony o 16 pozycji Max Verstappen może nie być w stanie mu zagrozić, wiele wskazywało na to, że pole position da się dowieźć do mety.
Ledwo jednak wyścig się rozpoczął, Norris stracił pozycję na rzecz George’a Russella, a był to dopiero początek jego problemów. Pomimo spadku na drugie miejsce, wciąż pozostawało jeszcze wiele okrążeń, wyścig dla kierowcy McLarena nie był więc całkowicie spisany na straty. Sytuacja zmieniła się jednak na 32. okrążeniu, kiedy Franco Colapinto rozbił swojego Williamsa i na torze pojawiła się czerwona flaga. Przerwanie wyścigu pozwoliło Verstappenowi skorzystać z darmowego pit-stopu. W przeciwieństwie do niego, wcześniej do boksów zjechał już Norris i Russell, co spowodowało utratę pozycji po wznowieniu wyścigu.
„To był po prostu pech. Nie obchodzi mnie, jak to wygląda z perspektywy czasu, to ich szczęście, nic więcej,”
Norris powiedział wyraźnie sfrustrowany. „Mieli szczęście dzięki zasadzie, z którą nikt się nie zgadza. Może im to odpowiada, ale każdy kierowca sprzeciwiał się temu w przeszłości”
.
Brytyjczyk wyraźnie wypowiedział się na temat obecnej zasady, która pozwala na darmowe pit stopy w trakcie czerwonej flagi, wyjaśniając, że on i inni kierowcy od dawna uważają ją za niesprawiedliwą: „Dziś to ich beneficjum; owszem, nam też mogłoby to pomóc, gdybyśmy tylko zostali na torze, ale to głupia myśl. Po prostu pech, nic więcej,”
dodał, przyznając, że umiejętności Verstappena odegrały swoją rolę, mimo że szczęście również znacząco wpłynęło na wynik wyścigu. „Oczywiście, to rozczarowujące. [Max] pojechał dobrze, ale miał też w tym trochę szczęścia. Cóż, takie życie”
.
Kiedy emocje nieco opadły, Norris wydawał się pogodzony z sytuacją: „Całkiem łatwo przetrawić ten wynik. Zrobiłem dziś wszystko, co mogłem. Tyle. Max wygrał wyścig, więc gratulacje dla niego, dobra robota. To jednak niczego nie zmienia”
.
„Popełniłem kilka błędów, które kosztowały mnie przegraną z George’em [Russellem] i przegraną z Charlesem [Leclerkiem]. Nic więcej. To był ciężki dzień, zrobiłem, co mogłem. Miałem wiele dobrych wyścigów, najwyższy czas, żeby coś poszło nie tak”
.
Mimo faktu, że sam wyścig nie należał do najłatwiejszych, Norris zdawał sobie sprawę z własnych potknięć. „Tak, na początku miałem lekki poślizg kół. Lewa strona wyglądała nieco lepiej niż prawa,”
zauważył po starcie, na którym stracił pozycję, a także podczas obu restartów po samochodzie bezpieczeństwa, kiedy również nie udało mu się utrzymać pozycji.
Podsumowując szalony weekend, Norris przyznał, że wyniki mogłyby wyglądać inaczej przy bardziej sprzyjających okolicznościach, choć docenił imponujący występ Verstappena: „To był zdecydowanie weekend pełen wzlotów i upadków. Niewiele więcej mogłem zrobić. Jestem pewien, że George [Russell] prawdopodobnie czuje, że mógł dziś wygrać wyścig. Zasłużył na to bardziej niż ktokolwiek inny. Prawdopodobnie skończyłbym realistycznie na trzecim miejscu, więc to trudne. Max zapewne jednak i tak by nas wyprzedził i pokonał”
.
Na trzy wyścigi do końca sezonu Verstappen wciąż pozostaje liderem w klasyfikacji kierowców, wyprzedzając Norrisa z przewagą 62 punktów.
Źródło: gpblog.com, gpblog.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.