Kevin Magnussen został pierwszym kierowcą w historii Formuły 1, który zgromadził na swoim koncie dwanaście punktów karnych w swojej superlicencji, co jest jednoznaczne z niewystąpieniem w kolejnym Grand Prix. Pierre Gasly oraz Fernando Alonso nie rozumieją nałożenia aż tak, ich zdaniem, brutalnej kary za incydent w tegorocznym wyścigu we Włoszech.
Do zdarzenia, które finalnie kosztowało Magnussena dwa punkty karne i dziesięć doliczonych sekund do jego czasu wyścigu, doszło w czwartym zakręcie. Duńczyk toczył twardą walkę z Pierrem Gaslym, doszło do kontaktu między dwoma samochodami, jednak nikt nie zyskał lub nie stracił na tym przewagi, nikt też nie doznał poważnych obrażeń – po prostu obaj kierowcy wyjechali poza tor. Sędziowie dopatrzyli się jednak winy zawodnika Haasa i nałożyli na niego karę, która sprawia, że 31-latek nie wystąpi w Grand Prix Azerbejdżanu z uwagi na osiągnięcie dwunastu punktów karnych.
Magnussen po zakończeniu rywalizacji na Monzie odniósł się do incydentu między Danielem Ricciardo i swoim zespołowym kolegą Nico Hülkenbergiem, w którym Australijczyk zepchnął Niemca na trawę na pierwszym okrążeniu niedaleko szykany Ascari. Hulkenberg mógł mówić o szczęściu, że w tej sytuacji nie doszło do niczego więcej. Kierowca zespołu RB otrzymał za ten incydent pięć sekund kary. Magnussen uznał to za niekonsekwencje, porównując to do decyzji w sprawie jego przewinienia.
„Na pierwszym okrążeniu Ricciardo wbił Nico w trawę z prędkością 300 kilometrów na godzinę, całkowicie niszcząc mu wyścig. Ogromne konsekwencje i uszkodzenia w jego samochodzie, a on dostał tylko pięć sekund kary. Gdzie tu logika? Po prostu tego nie rozumiem”
– grzmiał po wyścigu.
Kierowcami, którzy najbardziej bronili swojego kolegę z padoku, był drugi uczestnik omawianej sytuacji, a także Fernando Alonso. Francuz kompletnie nie rozumie aż tak surowego podejścia sędziów do ich walki: „Szczerze mówiąc, to było nic. Całe popołudnie byliśmy bardzo wolni. Naprawdę musimy wziąć się w garść, bo naprawdę wierzyłem, że będziemy mieli większy potencjał w wyścigu, a było o wiele trudniej. Ktoś powiedział mi, że dostał karę dziesięciu sekund. Jestem tym nieco zaskoczony, ponieważ próbował, ale to była walka koło w koło i ostatecznie nie straciłem żadnego czasu. Jestem trochę zaskoczony. Mam nadzieję, że w jakiś sposób uda im się to odwrócić, ponieważ byłoby to zdecydowanie niesprawiedliwe. Z przyjemnością to zrobię (poręczę za Magnussena przed sędziami), zobaczę, co da się zrobić. To będzie bardzo niesprawiedliwe ze względu na incydent, który miał miejsce”.
Hiszpan reprezentujący skład Astona Martina dołożył do komentarza kierowcy Alpine swoją wypowiedź dotyczącą przede wszystkim tego, iż nie wszystkie błędy Kevina zasługiwały na dodatkowe punkty karne do jego superlicencji: „Współczuję mu 100%, ponieważ punkty karne, jak wielokrotnie rozmawialiśmy, powinny być za niebezpieczną jazdę. Coś, co stanowi zagrożenie dla sportu i innych. I myślę, że kilka z tych punktów, które zgromadził, się do tego kwalifikują. Nie jestem pewien, nie mam tutaj listy, ale czasami to było tylko przekroczenie linii przy wyjeździe z pit lane, niebezpieczne zwolnienia, wszystkie tego typu rzeczy. To jest część wyścigów, jest też kara przejazdu przez aleję serwisową, karne pięć sekund. Rozumiem kary wyścigowe, ale dotyczące bezpieczeństwa są nieco trudniejsze do zrozumienia”.
Oliver Bearman wyrasta nam na najpoważniejszego kandydata do zastąpienia Magnussena w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu z uwagi na fakt, iż został wcześniej w tym sezonie zakontraktowany jako kierowca Haasa na przyszły rok. Byłby to dla niego drugi start w oficjalnym weekendzie Formuły 1 w karierze po debiucie w tegorocznym wydarzeniu w Arabii Saudyjskiej, kiedy to Brytyjczyk zastępował Carlosa Sainza Jr. mierzącego się z bólem wyrostka robaczkowego.
Źródło: motorsportweek.com, motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.