Zniżka formy u liderów obu klasyfikacji zaczyna niepokoić kierownictwo Red Bulla, które przy użyciu wszelkich dostępnych środków próbuje powrócić do minionej dominacji. Czy im się to uda? Pierwsze efekty tych prac powinniśmy ujrzeć już w stolicy Azerbejdżanu.
Gdyby ktoś po zobaczeniu, z jaką pewnością Max Verstappen wygrał otwarcie tegorocznego sezonu, uznałby łagodnie mówiąc za niedorzeczny fakt, że przez ostatnie dwa miesiące Holender nie wygrał żadnego Grand Prix, a przewaga stajni z Milton Keynes w klasyfikacji konstruktorów stopniała tylko do 8 punktów nad drugim McLarenem, a w walce o tytułu najlepszego zespołu cały czas liczy się także Ferrari. Kwestia mistrzostwa wśród kierowców także jest cały czas otwarta, bowiem Lando Norris trzecim miejscem na Monzy, zmniejszył stratę dzielącą go do trzykrotnego mistrza świata tylko do 62 oczek na 8 wyścigów do końca kampanii.
Czerwone Byki przybyły do Włoch z optymizmem i nadzieją, iż rozwiązania i obserwacje wywiezione z Zandvoort pomogą im w rozwiązaniu problemu z balansem, z którym niewątpliwie boryka się RB20. Próbowano nawet jeździć z ustawieniami podłogi z Bahrajnu, jednak obaj kierowcy Red Bulla już od piątkowych treningów narzekali na komfort prowadzenia, a ich okrążenia z Q3 były wolniejsze niż próby osiągnięte w sesji Q2. Sam Max Verstappen po kwalifikacjach przyznał, że nigdy w swojej karierze nie doświadczył jeszcze tak drastycznej zmiany w zachowaniu samochodu.
Do obecnej nieciekawej sytuacji swojego zespołu odniósł się na antenie Sky Sports Germany Helmut Marko, który uważa, iż kłopoty Red Bulla stały się na tyle poważne, iż nie można już polegać na samym talencie Verstappena, wyciskającym więcej, niż wskazywałby na to twarde dane: „Musimy znaleźć moment, w którym źle skręciliśmy. Następnie trzeba spojrzeć na Miami, ponieważ wtedy wciąż dominowaliśmy, a wyścigi, które Max wygrał później, wygrał dzięki swoim umiejętnościom”
.
Zarówno Max, jak i Sergio Pérez dostrzegają to, że ich zespół poszedł w ewidentnie złą stronę w trakcie rozwoju swojej najnowszej konstrukcji. Przy tym, gdy już kilka zespołów w tym roku napotkało nieoczekiwane trudności z wdrożeniem aktualizacji do swoich bolidów (na przykład Sauber, który aktualnie zdaje się kompletnie stracił kontakt do kogokolwiek w stawce), specjalny doradca Red Bulla podkreślił, przed jak wymagającym zadaniem obecnie się znajdują, jednak nieoczekiwanie pojawiło się dla nich światełko w tym tunelu. Kolejne eksperymenty planowane są na Baku: „Przy złożoności tych samochodów, staje się to bardzo trudne. Dzięki Bogu mamy trochę czasu do Grand Prix Azerbejdżanu, ponieważ teraz praktycznie niemożliwe było wdrożenie czegokolwiek, ale sytuacja zaczyna robić się poważna”
.
„Max rozpoznał w sobotę, gdzie znajduje się słaby punkt samochodu”
– powiedział Helmut Marko dla holenderskiego De Telegraaf. „Wspólnie z inżynierami podjęliśmy decyzję, jak poprawić samochód i sprawić, by znów był konkurencyjny. Musimy tylko dowiedzieć się, która część pogorszyła samochód. Gdybyśmy to wiedzieli, nie bylibyśmy w takiej sytuacji”
.
Źródło: motorsportweek.com, telegraaf.nl
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.