George Russell sensacyjnie odpadł z kwalifikacji przed GP Węgier już na etapie Q1. Brytyjczyk wystartuje do niedzielnego wyścigu dopiero z siedemnastej pozycji. Wychowanek Mercedesa nie gryzł się w język i zażądał od swojej ekipy wyciągnięcia wniosków po fatalnie rozegranej sesji.
W ostatnich tygodniach ekipa Toto Wolffa poczyniła zdecydowane postępy i przesunęła się ze środka stawki bliżej ścisłej czołówki, dzięki czemu dwa ostatnie wyścigi padły łupem stajni z Brackley. Na Hungaroringu jednak Mercedes został brutalnie zweryfikowany już w kwalifikacjach. George Russell odpadł już w Q1, a Hamilton do końca musiał drżeć o swój awans do Q3.
Powodem dla którego George pożegnał się z kwalifikacjami już po pierwszej sesji był prosty błąd strategiczny. Mercedes zatankował za mało paliwa, przez co Russell nie mógł poprawić swojego czasu i został wypchnięty z miejsc dających awans do Q2. W rozmowach po wyścigu Brytyjczyk nie krył frustracji: „Nie można tracić koncentracji w taki sposób. Musimy poważnie porozmawiać jako zespół i ustalić, dlaczego w ogóle do tego doszło.”
Russell stwierdził, że aktualne tempo bolidu pozwala na znacznie lepsze wyniki. „Mamy bolid, który może spokojnie walczyć o pierwszą trójkę, a tymczasem ja odpadam w Q1, a Lewis ledwo przeciska się do Q3. Jestem zły, bo mamy bardzo szybki bolid i nie korzystamy z tego. Po prostu nie możemy robić takich rzeczy”
– tłumaczył George.
Na koniec Brytyjczyk odniósł się też do jego słów z komunikatu radiowego, w którym przyjmował winę na siebie: „Chodziło o warunki, źle oceniłem sytuacje na torze. Myślałem, że pod koniec sesji czasy będą szybsze, więc odpuściłem pierwsze okrążenie. Gdy zacząłem naciskać, zaczęło padać.”
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.