Sainz: Cofnęliśmy się w rozwoju o trzy miesiące

Carlos Sainz Jr. wyraził swoją frustrację po Grand Prix Wielkiej Brytanii, w czasie którego włoski zespół zdecydował się na zmianę specyfikacji podłogi na tą stosowaną na Imolii, aby poprawić komfort i osiągi SF-24 w szybkich zakrętach.

Według kierowcy Ferrari decyzja ta, która była niezbędna w wyeliminowaniu problemów z dobijaniem bolidu przy dużych prędkościach, kosztowała stajnię z Maranello od dwóch do trzech miesięcy postępów w rozwoju. Wydaje się, że Włosi nie tylko stracili cenny czas na rozwój, lecz także nie udaje się im wyeliminować niekomfortowego zachowania w szybkich zakrętach. Poprawki w obszarze podłogi przywiezione na Grand Prix Hiszpanii nie spełniły swojego zadania, co odbiło się na wynikach kierowców włoskiego zespołu w stolicy Katalonii i na Red Bull Ringu.

Następnie w trakcie weekendu w Wielkiej Brytanii testowano różne konfiguracje i ustawienia SF-24. W wyniku analiz zdecydowano się na powrót do specyfikacji z Imolii, a więc do samochodu, z którym Carlos Sainz i Charles Leclerc mieli do czynienia przed wprowadzeniem hiszpańskich modyfikacji. Pomysł okazał się słuszny – co prawda od teraz kierowcy mogli pozwolić sobie na więcej na przykład w sekwencji Maggots i Becketts, jednak obyło się to kosztem ogólnego tempa. Ścigając się samochodem w starszej specyfikacji, Ferrari nie miało nawet nadziei na walkę ze swoimi najgroźniejszymi rywalami – strata Sainza do zwycięzcy wyścigu wyniosła niespełna minutę.

„Najwyraźniej (bolid) nie jest wystarczająco dobry. Mamy w zasadzie ten sam samochód co na Imolii, ale od tego czasu wszyscy go ulepszyli, prawdopodobnie gubiąc przy tym dwie dziesiąte (sekundy na okrążeniu), a my musieliśmy się cofnąć” – przyznał Sainz.

„Straciliśmy dwa lub trzy miesiące przyrostu osiągów w tunelu aerodynamicznym lub osiągów, które mogliśmy dodać w ciągu tych trzech miesięcy, więc najwyraźniej nie podjęliśmy ostatnio właściwych decyzji. Czuję, że dzisiaj przynajmniej wróciliśmy do podstaw, do samochodu, który był (z nami) na Imoli i musimy go tylko ulepszyć. Ale jasne jest, że nasi rywale są o krok przed nami”.

W przeciwieństwie do Leclerca syn legendy rajdów mógł chociaż cieszyć się z bezbłędnie wyegzekwowanej strategii i szybkich, bezproblemowych zmian opon, co umożliwiło mu ukończenie Grand Prix Wielkiej Brytanii na piątym miejscu. Monakijczyk natomiast, po błędnej decyzji związanej ze zbyt wczesnym założeniem przejściowego ogumienia, najprawdopodobniej chciałby o tym i kilku wcześniejszych wyścigach jak najszybciej zapomnieć.

„Myślę, że daliśmy z siebie maksimum zwłaszcza w połowie rywalizacji, kiedy slicki były na mokrej nawierzchni, udało mi się dogonić czołową trójkę i tracić do nich sześć lub siedem sekund w tych warunkach, które zawsze lubię” – tak Hiszpan rozpoczął ocenę swojego występu na Silverstone. „Szczerze mówiąc, wszystkie nasze decyzje były bardzo trafne: każda zmiana opony i wszystkie komunikaty radiowe. Szkoda tylko, że nie byliśmy szybsi, bo czuję, że bylibyśmy na sto procent w walce o podium lub zwycięstwo, ale musimy być zadowoleni z piątego miejsca i bonusowego punktu za najszybsze okrążenie”.

Dwa nadchodzące wyścigi na Węgrzech i w Belgii zakończą połowę sezonu przed letnią przerwą w F1. Sainz uważa, że będzie w stanie żyć z wadami nowej podłogi SF-24 w Budapeszcie, ale zainstalowanie starszego pakietu na Spa wydaje się niezbędne.

„Będziemy się odbijać w 4. i 11. zakręcie (na Węgrzech), ale dopóki nie pojawi się coś lepszego, być może będziemy musieli z tym żyć przez jakiś czas. Na szybkich torach być może będziemy musieli jeździć na starszej podłodze, ponieważ w przeciwnym wypadku ten samochód będzie nie do jazdy. Wierzę, że zespół będzie podejmował właściwe decyzje na każdym torze, dopóki nie pojawi się solidniejszy pakiet, a następnie zaczniemy ponownie myśleć o walce z trzema najlepszymi zespołami” – wyjaśnił.

Źródło: f1i.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze