Lance Stroll w dość nieszablonowy sposób określił kluczowy dla siebie moment w Grand Prix Wielkiej Brytanii. Kierowca Astona Martina w mieszanych warunkach był pełen obaw co do jazdy pod Silverstone, kiedy nad torem zaczęły pojawiać się opady deszczu.
Aston Martin wyścig o GP Wielkiej Brytanii może zaliczyć do udanych. Duet kierowców w zielonych samochodach czwarty raz w sezonie dojechał do mety w punktach, choć niedzielna rywalizacja na legendarnym torze nie należała do najłatwiejszych.
Przejściowe opady w pierwszej fazie wyścigu sprawiały wiele trudności kierowcom w ocenie przydatności właściwych opon na ten okres. Kilka wycieczek poza tor, niska przyczepność i widmo silniejszych opadów skutecznie utrudniały ocenę sytuacji, co wymownie określił kierowca z Montrealu: „Nie byłem pewny siebie, srałem w gacie”
– powiedział Stroll. „Kiedy na tak szybkim torze, jak ten, zaczyna padać deszcz, mieszane warunki są bardzo trudne, ponieważ trzeba twardo stawiać w nich stopę, wierzyć i angażować się w zakręty”
.
Kierowca Astona Martina uważa, że wiedza na ten temat to jedno, ale wykonanie zadania na torze to drugie, co nie zawsze jest łatwe do wykonania: „Przy odrobinie deszczu na wizjerze i wkradających się na nim mokrych plamach bardzo łatwo jest stracić kontrolę nad samochodem i uderzyć w barierę. To był zdecydowanie jeden z bardziej intensywnych wyścigów, było trochę podobnie jak w Kanadzie w tym roku”
.
Ostatecznie Stroll ukończył wyścig na siódmym miejscu, jedną pozycję wyżej niż Fernando Alonso: „Chciałem trochę więcej, ale mimo to był to dobry wyścig i wiele mogło pójść nie tak w mieszanych warunkach. Przede wszystkim bardzo trudno było utrzymać samochód na torze, więc szczerze mówiąc, cieszę się, że udało mi się zdobyć punkty”
.
Źródło: racingnews365.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.