Pérez: Presja nie ma wpływu na moją formę

Sergio Pérez twierdzi, że presja nie ma żadnego wpływu na jego obecnie słabą formę. Meksykanin odpadł już w pierwszej części kwalifikacji do GP Wielkiej Brytanii po błędzie, który sprawił, że utknął w żwirze i  do wyścigu wystartuje z ostatniego rzędu.

Kara za wymianę jednostki napędowej u Pierre'a Gasly'ego jest jedynym powodem, dla którego Pérez nie startuje ostatni na Silverstone. Kierowca Red Bula w Q1 wypadł na zakręcie Copse na oponach typu slick na przesychającym torze i utknął w żwirze, kończąc swój krótki udział w czasówce. Pérez ustawi się na 19. polu startowym i ma małe szanse na powiększenie dorobku, a w ostatnich pięciu rundach, wliczając sprinty, wywalczył tylko 15 oczek. Jak jednak twierdzi, nie odczuwa dodatkowej presji związanej z występami, choć coraz głośniej mówi się o zastąpieniu Meksykanina, mimo że ten podpisał całkiem niedawno dwuletni kontrakt.

„Nie, nie, nie — to nie ma z tym [presją] nic wspólnego” — powiedział Pérez. „Jestem w pełni skoncentrowany na swojej pracy, jestem w pełni skoncentrowany na wydobyciu z siebie najlepszej formy. Wiem, jaka jest moja pozycja. [W piątek] mieliśmy bardzo pozytywny dzień, wszystko szło w dobrym kierunku. Trzeba skupić się i kwestią czasu jest to, zanim odwrócimy sytuację”.

„Jestem w pełni zaangażowany w zespół, jestem w pełni zaangażowany w swoją karierę. Mam kontrakt z zespołem i odwrócę tę sytuację. To mnie nie rozprasza ani nic w tym stylu, to coś, co... Chcę wrócić do swojej formy i skupić się na ważnych rzeczach”.

Wyjaśniając incydent, który nie poprawił jego ostatniego bilansu na torach Formuły 1, Pérez stwierdził, że miał pecha z powodu warunków na torze, będąc na oponach typu slick.

„Dziewiątym zakręt był trudny, naprawdę trudny, zwłaszcza na początku. Kiedy próbowałem rozgrzać opony, wchodząc w ten zakręt, podczas redukcji biegów właściwie straciłem tył i wypadłem z toru. Miałem zimne opony, a pobocze było jeszcze mokre, więc skończyłem w żwirze. Nie mogłem zatrzymać samochodu, nie mogłem jechać prosto... Bardzo niefortunny incydent”.

„Wydawało się, że było dość mokro na wejściu, a na białej linii było dość ślisko; niestety byłem prawdopodobnie pierwszym, który tamtędy przejechał na zimnych oponach typu slick, więc w połączeniu tego razem, dało to taki rezultat. Myślę, że ludzie prawdopodobnie przejechali tamtędy 20 minut później i nadal to był trudny zakręt, ale w każdym razie, biorę winę na siebie, ponieważ dzisiaj zawaliłem, a jutro jest nowy dzień”.

Źródło: racer.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze