Z wypowiedzi Charlesa Leclerca wynika, iż stajnia z Maranello nadal cierpi z powodu wysokiej degradacji ogumienia mimo modyfikacji, które włoski zespół zaimplementował w swojej konstrukcji specjalnie na Grand Prix Hiszpanii.
Po tym, jak Ferrari zdecydowało się na zmianę komponentów w tylnej części samochodu Leclerca, został on zmuszony do startu z alei serwisowej do dzisiejszego Grand Prix. Odwrócona strategia nie okazała się jednak dla niego skuteczna. Zakończył rywalizację na jedenastej pozycji po nałożeniu kary na Yukiego Tsunodę za incydent z Zhou Guanyu.
25-latek uważa, iż pakiet poprawek przywieziony przez włoski zespół specjalnie na ten weekend przyniósł oczekiwane rezultaty. Inna konstrukcja sekcji bocznych miała polepszyć zarządzanie oponami, ponieważ właśnie ten problem daje się w tym momencie najbardziej we znaki zawodnikom stajni z Maranello. Leclercowi natomiast nadal przeszkadzała taka sama nieprzewidywalność ogumienia, na jaką cierpieli w poprzednich wyścigach.
„Dzisiaj pod względem balansu samochód był w porządku, ale osiągi nie były spójne. Przejechaliśmy dwa razy na twardej mieszance. Z pierwszym kompletnie sobie nie radziłem, podczas gdy z drugim było całkiem dobrze i pod koniec doganiałem Pierre'a [Gasly'ego]”
– powiedział Leclerc.
„Naprawdę musimy przeanalizować wszystkie dane, ponieważ o ile ulepszenia wydają się działać zgodnie z oczekiwaniami, to zawsze jesteśmy nieco zaskoczeni tym, co dzieje się z oponami i mamy trudności z ustawieniem ich w odpowiednim oknie, co jest dużym problemem”
.
„Przejechaliśmy dwa razy na tej samej oponie w tym samym wyścigu i przeszliśmy od bardzo złego samochodu do całkiem dobrego na sam koniec. Teraz wrócimy do fabryki i dowiemy się, co poszło nie tak wczoraj w kwalifikacjach, ponieważ to postawiło nas dziś w trudnej sytuacji. Przed nami dużo pracy”
– dodał.
Przedstawiciele włoskiej ekipy przed rozpoczęciem rywalizacji twierdzili, iż nie byli w stanie określić, co przyczyniło się do tak słabego występu jednego z ich podopiecznych w sobotniej czasówce. Sam kierowca przyznaje, że decyzja o wymianie newralgicznych części i start z pitlane poprawił jego samopoczucie za kierownicą.
SF-23 zachowuje się optymalnie tylko przy spełnieniu naprawdę wąskich wymagań. Monakijczyk sam zwrócił uwagę na to, iż podczas dzisiejszej rundy napotkał na nowe, nieznane dotąd problemy.
„Ograniczenia były odwrotne [niż w czasówce]. Wczoraj był to tył, który był bardzo luźny i nietypowy, co przeanalizujemy w fabryce. Dzisiaj cierpiał przód. Mamy niewielkie okno pracy, wiemy, że jest to jedna z naszych słabości i do tego nie radzimy sobie z takimi warunkami. Musimy znaleźć sposób, jak możemy wyeliminować te wady”
.
Wesprzyj nas na Patronite.