Norris nie spodziewał się ukończenia wyścigu w punktach

Zdaniem Lando Norrisa nawet bez przykrego incydentu z pierwszych chwil Grand Prix Hiszpanii obecnej konstrukcji stajni z Woking niezwykle trudno byłoby utrzymać miejsce w pierwszej dziesiątce na koniec wyścigu.

Kierowca McLarena zdołał zakwalifikować się do rundy w Hiszpanii na trzecim miejscu. Jest to jak do tej pory najlepsze pole startowe Brytyjczyka w tym sezonie, jednak szanse na zdobycie solidnych punktów zostały zaprzepaszczone zaraz po starcie, gdy zderzył się z Lewisem Hamiltonem w drugim zakręcie. W konsekwencji musiał zjechać do mechaników jeszcze na tym samym kółku z uszkodzeniami przedniego skrzydła, natomiast zawodnik Mercedesa nie odniósł poważniejszych szkód.

Po tym dość pechowym incydencie Norris nie mógł liczyć na wiele w tym wyścigu. Ostatecznie został sklasyfikowany na 17. miejscu. Przemawiając po wyścigu, 23-latek przyznał, iż spodziewał się, że pozostanie w pierwszej dziesiątce nawet bez incydentu z siedmiokrotnym mistrzem świata, będzie nie lada wyzwaniem głównie z uwagi na obecne osiągi MCL60 oraz na fakt, iż kilku szybszych kierowców startowało z dalszych pozycji.

Jednym z nich jest George Russell, który awansował z dwunastego pola startowego na najniższy stopień podium, a także Sergio Perez. Meksykanin zdołał przekuć start z szóstego rzędu na czwartą pozycję po zakończeniu rywalizacji w Montmelo.

„[Nasze] tempo było dziś zgodne z oczekiwaniami, czyli złe. Raczej nie spodziewaliśmy się niczego innego. Naszym celem było ukończenie wyścigu w punktach, ale nie spodziewaliśmy się czegoś takiego jak wczoraj” – zdradził Norris.

„Przez cały sezon nie byliśmy w formie, mieliśmy trudności ze zdobyciem punktów w połowie wyścigów [tego sezonu] i dzisiaj znowu było tak samo. Można było się spodziewać, że będziemy mieć bardzo trudny dzień”.

„Nie jesteśmy tak konkurencyjni, jak Alpine, Aston czy wszystkie zespoły z pierwszej piątki, szóstki. Nie ma sensu myśleć, że skończymy w punktach, bo po prostu nie jesteśmy wystarczająco szybcy” – dodał reprezentant McLarena.

Kierowca bolidu z numerem cztery odniósł się także do sytuacji z początku wyścigu. Według niego to Hamilton ponosi odpowiedzialność za to, co się stało. Zwolnił, gdy próbował uniknąć kontaktu z Maxem i Carlosem, gdy obaj wracali na odpowiednią linię jazdy po szerokim wyjeździe w pierwszym zakręcie.

Norris opisał to zdarzenie jako incydent wyścigowy oraz wyjaśnił: Widziałem, że w pierwszym zakręcie Max pojechał trochę szeroko, więc potem musiał odbić się od krawężnika. Następnie wszyscy zostaliśmy zmuszeni do skontrowania [uniknięcia niepotrzebnego kontaktu]”.

„Byłem zbyt blisko Lewisa, by móc zareagować, zahamować. To był po prostu pechowy moment. Lewisowi nic się nie stało, nie zrobił nic złego” – podsumował całą sprawę.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze