Magnussen: Nagle włączył się system anti-stall

150. Grand Prix miało być świętem Haasa. Kevin Magnussen nie ukończył jednak wyścigu, a Nico Hülkenberg dojechał na przedostatnim miejscu.

Magnussen na pewno będzie chciał szybko zapomnieć o tym, co wydarzyło się na ulicach Monte Carlo. Wielokrotnie uderzany przez rywali, nagłe włączenie się systemu zapobiegającego zgaśnięciu silnika oraz zła strategia spowodowały, że był to jeden z tych dni, o których należy szybko zapomnieć.

Początek nie zwiastował jednak katastrofy, która miała miejsce w końcówce. Magnussen popisał się widowiskowym manewrem wyprzedzania na zjeździe do nawrotu, gdzie pokonał Logana Sargeanta z Williamsa.

Następnie stoczył walkę z Sergio Pérezem, który po wyjeździe z tunelu, próbując wyprzedzić kierowcę Haasa, uderzył w jego tył. Po wyścigu Pérez twierdził, że Magnussen celowo zahamował. Jak przyznał Duńczyk, po uderzeniu w krawężnik nagle włączył się system i to spowodowało nagłe zwolnienie.

„Zostałem uderzony wiele razy. Dwu- albo trzykrotnie uderzono mnie w dyfuzor [między innymi przez Strolla, przyp. red.]. Jeden raz w szykanie Nouvelle włączył się system zapobiegający wyłączenia się silnika. Uderzyłem w krawężnik i nie mogłem szybko zareagować, a Checo wjechał prosto w mój tył. Były uszkodzenia, ale myślę, że już wtedy nasz wyścig był skończony”.

Po tym, jak nad torem się rozpadało, kierowcy momentalnie zjeżdżali do alei serwisowej, aby założyć opony przejściowe. O dziwo Magnussen jako jedyny pozostał na twardym komplecie ogumienia, mając nadzieję na szybkie pojawienie się samochodu bezpieczeństwa lub czerwonej flagi. Tak się jednak nie stało, a zanim zjechał do alei serwisowej uderzył przodem w bandę w zakręcie La Rascas.

„Początkowo kontynuacja jazdy na oponie twardej było nadzieją, że deszcz zmniejszy na sile i że będziemy mogli kontynuować wyścig bez konieczności zjazdu na pit stop. Kilku kierowców zjechało po opony przejściowe, więc gdyby przestało padać, to można było na tym dużo zyskać. Przynajmniej na początku mokro było w drugim sektorze. Większość pierwszego i trzeciego była sucha, więc wyglądało to OK. Potem się rozpadało i do tego momentu już wiele straciliśmy. Naciskałem, aby pozostać na torze na wypadek, gdyby pojawiła się czerwona flaga, ponieważ to była nasza jedyna szansa” – przyznał Magnussen.

Kierowca amerykańskiego zespołu – podobnie jak kilku innych zawodników – założył opony deszczowe, które w nowej specyfikacji miały swój debiut właśnie w Monako. Jak przyznał, trudno było je doprowadzić do odpowiedniego okna pracy: „Założyliśmy pełne deszczówki, ale nie mogliśmy ich uruchomić”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze