George Russell powiedział, że jest gotów poświęcić pewną część obecnego sezonu Formuły 1, gdyby miało przełożyć się to na poprawę osiągów Mercedesa w przyszłości.
Podobnie jak w ubiegłym roku, Mercedes zalicza dość trudny początek nowych mistrzostw. Niemiecka stajnia ma za sobą problematyczny weekend wyścigowy w Bahrajnie, prezentując gorsze tempo niż Aston Martin, który również jest napędzany jednostkami napędowymi Mercedesa.
Choć w kwalifikacjach na pojedynczym okrążeniu Srebrne Strzały znajdowały się przed ekipą z Silverstone, strata do zdobywcy pole position, Maxa Verstappena, wyniosła aż 0,7 sekundy. Z kolei wyścigu Lewis Hamilton dojechał do mety dwie pozycje wyżej niż zespołowy kolega, jednak na mecie siedmiokrotny mistrz świata miał ponad 70 sekund straty do Red Bulla.
Russell przyznał, że jest w stanie poświęcić część tegorocznej kampanii i wykorzystać ją jako okres testowy, aby pozwolić Mercedesowi wrócić na szczyt.
„Jesteśmy tutaj, aby wygrywać”
– powiedział Russell. „Chcemy zoptymalizować każdy pojedynczy wynik, ale jeśli otrzymam wybór pomiędzy walką i szansę na wygrywanie wyścigów a powolnym postępem i brakiem tej szansy, oczywiście wybierzesz jedno z tych zwycięstw”
.
„Jeśli chcemy poświęcić kilka wyścigów lub część sezonu, aby dać sobie szansę na samochód, który może walczyć w drugiej połowie mistrzostw, czy nawet w przyszłym roku, być może musimy się na to zdecydować, ponieważ najwyraźniej jesteśmy daleko w tyle. Nikt nie pamięta, kto zajął drugie lub trzecie miejsce. Druga lokata jest niewystarczająca. Jeśli będziemy musieli wprowadzić drastyczne zmiany, aby dać sobie szansę w drugiej połowie roku czy kiedykolwiek to nastąpi, zamierzamy to zrobić”
.
Russell podkreślił także, że po ubiegłorocznym postępie Mercedesa, wszyscy wierzyli, że zespół znajdzie się w lepszej pozycji, niż ma to faktycznie miejsce.
„Oczywiście nie będziemy owijać w bawełnę, to wielki cios dla nas wszystkich. Jesteśmy daleko w tyle względem tego, gdzie chcielibyśmy być. Myślę, że jedynym pozytywnym wnioskiem z tego wszystkiego w tej chwili jest to, że nie ma fundamentalnego problemu z samochodem, poza brakiem docisku. Może zabrzmi to głupio, ale jest to prawdopodobnie jedna z najłatwiejszych kwestii do rozwiązania, jeśli porównamy to z sytuacją z ubiegłego roku. Wówczas dysponowaliśmy samochodem, który dobijał najbardziej, a teraz prawdopodobnie dobija najmniej spośród wszystkich”
.
„Być może wraz ze zmianą przepisów podeszliśmy zbyt konserwatywnie pod tym względem i będziemy musieli wykonać kilka kroków naprzód, aby łatwo uzyskać docisk”
.
Źródło: motorsportweek.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.