Ross Brawn, który pełni rolę dyrektora zarządzającego Formuły 1 ds. sportów motorowych, powiedział, że wyścig mistrzostw nie zostanie zorganizowany w przypadku, jeśli dany kraj odmówi wstępu któremukolwiek z zespołów z powodu ograniczeń związanych z koronawirusem.
Wciąż rozprzestrzeniający się koronawirus na świecie sprawił, że kolejne kraje wprowadziły ograniczenia podróży dla osób pochodzących z niektórych krajów. Dzisiaj do grona tych państw dołączył Wietnam oraz Bahrajn, które wprowadziły kwarantannę dla osób przebywających m. in. we Włoszech w ciągu ostatnich 14 dni. To właśnie w tym państwie swoją siedzibę ma Ferrari oraz AlphaTauri, a także jedyny dostawca opon Pirelli, co wzbudziło obawy o możliwości rozegrania wyścigów w objętych restrykcjami krajów.
„Jeśli zespół nie dostanie się do kraju, nie możemy przeprowadzić wyścigu; w każdym razie na pewno nie Formuły 1, ponieważ byłoby to niesprawiedliwe. Oczywiście jeśli zespół sam podejmie decyzję o tym, aby nie jechać na wyścig, to już ich sprawa. W przypadku, gdy jednak ekipa nie może wziąć udziału w rywalizacji z powodu decyzji kraju, trudno tu mówić o uczciwej konkurencji”
– powiedział Brawn w rozmowie z agencją Reuters.
Formuła 1 już jakiś czas temu ogłosiła przesunięcie na bliżej nieznany termin wyścigu o Grand Prix Chin – to właśnie w tym kraju wybuchło pierwsze ognisko koronawirusa. W ostatnim czasie MotoGP ogłosiło anulowanie wyścigu w Katarze, a także podjęło decyzję o przesunięciu rundy w Tajlandii dokładnie z tego samego powodu.
Brawn dodał, że władze Australii chcą zorganizowania wyścigu i trwają obecnie prace mające na celu znalezienie rozwiązania, które umożliwi inaugurację sezonu na Albert Park.
„To bardzo poważna sytuacja, więc nie chcę jej lekceważyć. Staramy się jednak mieć wyścigi. Musimy to zrobić w odpowiedzialny sposób. Minimalizujemy liczbę osób w padoku – prosimy zespoły o wysłanie jak najmniejszej liczby ludzi, którzy są wymagani na wyścig”
.
Źródło: reuters.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.
