Najszybszy podczas ubiegłorocznych testów Formuły 1 zespół Ferrari jak dotąd nie pokazał w tym roku tempa, które pozwala na łatwe porównania z rywalami z Mercedesa i Red Bulla. Jak twierdzi Charles Leclerc, włoska ekipa w ogóle nie przejmuje się tym, co robią inni, a układ sił poznamy dopiero podczas pierwszego wyścigu w Australii.
„W zeszłym roku myśleliśmy, że wiemy gdzie jesteśmy po testach, ale gdy przyjechaliśmy na pierwszy wyścig, obraz był zupełnie inny”
– powiedział Monakijczyk. „Nie wiem czy w tym roku będziemy mogli jasno określić układ sił po testach i czy jest to nam niezbędne. Skupiamy się na sobie i staramy nie oglądać się na innych, bo nie wiemy co oni robią. Pojedziemy więc do Melbourne nie wiedząc dokładnie, gdzie stoimy”
.
Reprezentant Ferrari odniósł się do słów swojego szefa Mattii Binotto, który zasugerował, że Mercedes będzie faworytem na starcie sezonu: „W zeszłym roku mocno poprawiliśmy się od pierwszego do ostatniego wyścigu i wręcz zbliżyliśmy się do Mercedesa, więc jestem pewien, że nawet jeśli będziemy z tyłu w pierwszym wyścigu, to będziemy dokonywać postępu w tym zakresie”
.
Poproszony o scharakteryzowanie swojego samochodu, dodał: „Celem było poprawić samochód w zakrętach i pod tym względem zrealizowaliśmy założenia. Musimy dopiero przekonać się jakie są ogólne osiągi samochodu, ale na pewno szybciej pokonujemy zakręty niż w zeszłym roku. To największa zaleta i musimy teraz pracować nad tym samochodem, żeby więcej z niego wycisnąć. Balans wciąż jeszcze wymaga poprawy, ale to normalne na tym etapie. O prawdziwych wadach dowiemy się dopiero podczas kwalifikacji w Melbourne, gdzie wszyscy będą mieli mało paliwa i będziemy mogli porównać dane, żeby wiedzieć gdzie tracimy”
.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.