Kubica: W tym sporcie nie ma magii

Robert Kubica ukończył niedzielne Grand Prix Chin Formuły 1 jako przedostatni sklasyfikowany kierowca, na 17. pozycji. Polak nadal zmaga się z niesprzyjającą charakterystyką samochodu Williamsa, a także próbuje zrozumieć brak tempa wyścigowego.

„Nie możemy zrzucać winy za nasze tempo na temperaturę opon” – powiedział Kubica. „Było znacznie lepiej niż w piątek, zwłaszcza na twardych oponach. W piątek nie mogliśmy zmusić ich do współpracy i brakowało nam przyczepności. Choć miałem długi pit-stop i na swoim okrążeniu wyjazdowym musiałem przepuścić Verstappena, opony nagrzewały się dobrze i to było pozytywne”.

Nawiązując do wypowiedzi zespołowego kolegi George’a Russella, stwierdził: „Zgadzam się z Georgem w kwestii problemów z prowadzeniem samochodu. Gdy zacząłem jeździć autami nowej generacji, musiałem pracować nad tempem na jednym okrążeniu, za to na długich przejazdach byłem bardzo dobry. Mój pierwszy długi przejazd w tym aucie miał miejsce w Australii, ale po prostu nie mam tempa i czuję, że brakuje mi przyczepności. Daję radę coś zrobić w kwalifikacjach, gdzie można bardziej polegać na przyczepności ze strony opon, ale nie potrafię robić tego, co czołówka, a nawet George, zatem to jest bardzo dziwne. Mam wrażenie, że próbowałem już wszystkiego, ale gdy brakuje przyczepności, w tym sporcie nie da się niczego wyczarować”.

Zapytany o ogólne postępy w osiągach samochodu, dodał: „To nie jest tak, że nic nie robimy. Nikt nie jest idealny i my też nie zawsze trafiamy ze wszystkim, ale wygląda to tak, że gdy tylko przyczepność jest gorsza lub nawet opony mają niższą temperaturę, nie potrafię prowadzić tego samochodu. W zeszłym roku było inaczej i mówiłem wtedy, że muszę poprawić się na pojedynczych kółkach, to tempem wyścigowym w ogóle się nie martwiłem i uważałem je za moją mocną stronę. Teraz nie mam tempa wyścigowego, nawet w porównaniu z moim zespołowym kolegą – jeżeli ja w tym samym miejscu na wyjściu z zakrętów buksuję koła, a on zwyczajnie odjeżdża, to coś musimy zrozumieć. To nie tylko samochód, są też inne czynniki, ale taka jest sytuacja”.

„Myślę, że samochód czasem jest nieco lepszy lub gorszy, ale nie wynika to z tego, że coś zmieniliśmy lub poprawiliśmy, a raczej od toru i warunków. Wkładamy wiele wysiłku w to, aby poprawić ogólny poziom samochodu, ale nie pomaga w tym to, że ścigamy się praktycznie co dwa tygodnie”.

„Tendencja jest taka, że próbujemy optymalizować i oczywiście jesteśmy lepsi niż na początku, ale jak mówiłem, nie ma magii. Dziesięć lat temu w podobnej sytuacji starałbym się wycisnąć więcej z siebie, ale [przy obecnych samochodach] pojechałbym tak szybciej trzy-cztery okrążenia, po czym wypadł z toru albo zużył opony i jechał wolniej. Czuję więc, że nie mogę nic zrobić, a próbowałem wielu rzeczy. Prawda jest taka, że w piątek byłem dość zadowolony z balansu i prowadzenia, które od tamtej pory zniknęło. To bardzo dziwne”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze