Po zakończeniu przedsezonowych testów w Barcelonie, zespół Haas był określany jako faworyt do przejęcia inicjatywy w licznej grupie ekip środka stawki. Kwalifikacje do Grand Prix Australii Formuły 1 potwierdziły, że amerykańska ekipa jest w formie.
Podczas weekendu na torze Albert Park pojawiły się głosy krytyczne wobec najnowszego zespołu w stawce F1 – jeden z takich komentarzy wyraził Fernando Alonso, który nazwał amerykański samochód repliką ubiegłorocznego modelu Ferrari.
„Jest zirytowany faktem, że jesteśmy z przodu. Ciekawe dlaczego?”
– pytał retorycznie Kevin Magnussen. „Byłem w McLarenie. Jeździłem dla tej ekipy i widziałem infrastrukturę. Porównanie [z naszą] musi być irytujące. Jesteśmy małą ekipą, być może z najmniejszym budżetem, małą ilością osób i zasobów, a mimo to mamy czwarty najszybszy samochód kwalifikacji. To imponujące i jestem dumny z mojej ekipy”
.
Na słowa Hiszpana zareagował również Günther Steiner: „To ich opinia, którą wygłaszają nie znając wszystkich informacji. Każdy ma prawo do swojej opinii i ja również taką mam – wypowiadając się na jakiś temat warto jednak wykazać się wiedzą o nim”
.
Z okazji do komentarza skorzystał także Romain Grosjean: „Korzystamy z ich skrzyni biegów i zawieszenia – wszyscy wiedzą, że zawieszenie dyktuje pewne elementy projektu, zatem muszą być podobieństwa. Zrobiliśmy jednak swój samochód i gdyby to było Ferrari B, to bylibyśmy tam, gdzie oni. To nie prawda i to nie jest miłe, zwłaszcza dla osób, które pracują w Haasie i które stworzyły VF-18”
.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.