Dyrektor techniczny zespołu Force India Andrew Green stwierdził, że koszt związany z wdrożeniem elementu ochrony kokpitu Halo wielokrotnie przewyższył cenę samego elementu, szacowaną na około 20 tysięcy euro.
„Był to ogromny wydatek, bo musieliśmy zbudować nowe podwozie”
– powiedział. „Nie spodziewaliśmy się takiej konieczności, bo znaczące zmiany w przepisach miały miejsce rok wcześniej. Jako stosunkowo niewielki zespół, staramy się wykorzystać to samo podwozie w dwóch kolejnych latach. Konieczność przeprojektowania i opracowania go od nowa to dla nas wydatek rzędu setek tysięcy, jeśli nie milionów euro, tylko po to, by umieścić Halo na samochodzie”
.
Brytyjczyk wielokrotnie wypowiadał się krytycznie wobec decyzji o wdrożeniu komponentu do F1, a do głównych powodów jego frustracji zaliczały się późne opublikowanie regulaminów oraz opóźnienia w dostawie gotowych elementów.
„Dopiero pod koniec lata otrzymaliśmy ostateczną specyfikację, ale nawet wtedy nie znaliśmy wymogów homologacyjnych. Musieliśmy więc zaprojektować podwozie, nie wiedząc co do niego przytwierdzimy i jaka ma być jego wytrzymałość. Było ciężko”
.
Zaliczenie testów zderzeniowych było wymogiem dla uczestnictwa ekipy w testach przedsezonowych: „Wiedzieliśmy, że mamy jedną szansę i jeśli oblejemy, to nas tu zabraknie. Zespół stanął jednak na wysokości zadania”
.
„Największym wyzwaniem dla projektanta jest masa elementu. Waga minimalna samochodu została podniesiona, ale niewystarczająco dla instalacji Halo. Dodatkowa presja wynikała zatem z konieczności odchodzenia innych elementów samochodu, tak aby zmieścić się w wadze minimalnej i móc jeździć z balastem”
.
„Trzeba mieć na uwadze również wpływ na dystrybucję masy. Architektura pojazdu dyktuje jego optymalny balans i jeśli nie uda się go osiągnąć, trzeba potem niepotrzebnie doważać samochód. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić, co zmuszało nas do wprowadzenia poważnych zmian na ostatnią chwilę”
.
Źródło: racefans.net
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.