Carlos Sainz Jr może zostać ukarany dodatkową grzywną po użyciu nieparlamentarnego języka na oficjalnej konferencji prasowej przed GP Bahrajnu. Powodem była dyskusja o karze finansowej, jaką otrzymał podczas Grand Prix Japonii.
Hiszpański zawodnik został ukarany 20 000 euro grzywny, z czego połowa to kara zawieszona, za spóźnienie się na odśpiewanie hymnu narodowego przed wyścigiem w Suzuce. Wyjaśnił wówczas, że powodem opóźnienia były problemy żołądkowe.
Podczas czwartkowej sesji medialnej w Bahrajnie Sainz powiedział: „Jestem największym zwolennikiem punktualności i bycia – w pewnym sensie – dżentelmenem, dotrzymywania terminów, szczególnie jeśli chodzi o hymn narodowy, z udziałem wszystkich władz. Byłem pierwszym, który przyznał się do spóźnienia i przeprosił za to”
.
Dodał jednak: „Jednocześnie spóźniłem się tylko o pięć sekund. I żeby za pięć sekund opóźnienia trzeba było płacić 10 000 euro grzywny, uważam, że te kary są niedorzeczne”.
Następnie Sainz wypowiedział słowa, które mogą skutkować kolejną karą finansową: „Ale nie wiem, czy dostanę za to kolejną grzywnę, ale zdarza się [EN: shit happens]”
.
Użycie wulgarnego określenia podczas konferencji prasowej naraża Sainza na dodatkowe sankcje ze strony FIA, która zimą zmieniła regulamin sportu, wprowadzając szereg kar za używanie niecenzurowanego języka. Decyzja ta była odpowiedzią na sytuację z Maxem Verstappenem, który we wrześniu ubiegłego roku podczas Grand Prix Singapuru został zobowiązany do wykonania prac społecznych za wulgaryzm wypowiedziany na konferencji prasowej.
Sainz jest jednym z dyrektorów GPDA, Stowarzyszenia Kierowców Formuły 1, i jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wyrażał przekonanie, że karanie kierowców za używanie wulgaryzmów jest błędne.
Kolejny dyrektor GPDA, George Russell, skomentował sytuację krótko: „To dość kosztowna kupka”.
Następnie wyraził swoją frustrację działaniami FIA po rezygnacji Roberta Reida ze stanowiska wiceprezydenta ds. sportu w proteście przeciwko kierunkowi, w którym zmierza organizacja.
„Rozmawiamy o tym od sześciu miesięcy”
– powiedział Russell. „Nie chcę poświęcać temu więcej uwagi z mojej osobistej perspektywy, ponieważ powiedzieliśmy już wszystko, co mieliśmy do powiedzenia. Niestety, nie miało to żadnego wpływu. Chcemy po prostu współpracy. Nie ma sensu walczyć w tych sprawach”
.
Z kolei Sainz dodał: „Jestem rozczarowany. Mam nadzieję, jak zawsze mówiłem, że ktoś mi powie, na co idzie te 10 000 euro. I żeby powiedzieli: ‘OK, przynajmniej poszło to na szczytny cel’, wtedy będę czekał, aby zobaczyć, gdzie trafią”
.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.