Doradca Alpine, Flavio Briatore, wyraził zainteresowanie Franco Colapinto, który ścigał się w drugiej połowie sezonu w Williamsie, przykuwając na siebie uwagę zwłaszcza w pierwszych występach.
Colapinto pojawił się w Formule 1 po tym, jak szefostwo Williamsa miało już dość wyczynów jedynego Amerykanina w stawce, Logana Sargeanta.
Argentyńczyk radził sobie bardzo dobrze za sterami samochodu F1, ale kraksy w Brazylii i Las Vegas spowodowały znaczne obniżenie notowań kierowcy. Zanim Colapinto pojawił się w Królowej Sportów Motorowych, ścigał się w Formule 2 w zespole MP Motorsport, będąc członkiem akademii ekipy z Grove.
W debiutanckim wyścigu na torze Monza zajął 12. miejsce, natomiast w Azerbejdżanie ukończył zmagania na punktowanym ósmym miejscu. Następnie był 11. w Singapurze i 10. w Stanach Zjednoczonych. Obiecujące wyniki spowodowały szereg spekulacji plotek o tym, że młody Argentyńczyk może zastąpić nawet Sergio Péreza w Red Bullu, ale koniec końców młody kierowca nie znalazł posady na sezon 2025, ponieważ wcześniej zakontraktowano w Williamsie Carlosa Sainza Jr, a Alexander Albon już wcześniej podpisał przedłużenie współpracy.
Teraz Briatore przyznaje, że rozważy angaż Colapinto na sezon 2026. Plotki o potencjalnym zatrudnieniu byłego kierowcy Williamsa już w przyszłym sezonie nasiliły się po Grand Prix Abu Zabi, gdzie obaj panowie byli widziani podczas wspólnej rozmowy oraz po tym, jakoby Jack Doohan miał nie sprostać oczekiwaniom zespołu po niespodziewanym debiucie na torze Yas Marina, gdzie zastąpił Estebana Ocona.
Dlaczego Briatore jest zainteresowany ściągnięciem Colapinto do swojego zespołu?
„Interesuje mnie każdy szybki kierowca”
– przyznał w wywiadzie dla Auto Motor und Sport. „Colapinto zaskoczył wszystkich, ale mamy kontrakty z Gaslym i Doohanem, a także Paulem Aronem [kierowcą rezerwowym] na nadchodzący sezon. Jeżeli istniałaby potrzeba, aby mieć Colapinto u siebie na sezon 2026, trzeba o tym pomyśleć”
.
Problemem na ściągnięcie Colapinto do siebie może być kwota odstępnego, jaką Williams może zażądać za zwolnienie z obowiązującego kontraktu.
„Zawsze należy zachować ostrożność podczas oceniania kierowców. W tym sporcie za szybko podniecasz się po dobrym występie. Potem cena rośnie i nagle mówimy o 20-30 milionach dolarów. Obecnie wybór wśród kierowców jest większy niż kiedyś – w F2 i F3 jest od sześciu do siedmiu obiecujących zawodników. Chcemy skoncentrować się dobrych kierowcach w naszej akademii i móc wybrać dwóch do trzech najlepszych z nich. Prawdopodobnie wszystko sprowadzi się do trzech kierowców: Arona, Mini i Martinsa”
- zakończył były szef Renault.
Sam Argentyńczyk – pomimo braku miejsca w sezonie 2025 – chce być jak najbliżej padoku i samej Formuły 1,ponieważ „kocha wyścigi”.
Źródło: motorsportweek.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.