Lando Norris złamał przepisy regulaminu sportowego Formuły 1, gdy pomylił procedury i wyjechał na tor w momencie, gdy nie było to dozwolone. Choć zazwyczaj tego typu incydenty są surowo karane, kierowca McLarena otrzymał jedynie upomnienie.
Gdy kierowcy ustawili się na polach startowych do niedzielnego Grand Prix São Paulo, wciąż trwał proces usuwania samochodu Lance’a Strolla, który wypadł z toru podczas okrążenia formującego. Dyrektor wyścigu zdecydował się na odwołanie startu i rozpoczęcie 10-minutowej procedury przedstartowej od nowa, o czym informowały żółte światła na polach startowych oraz komunikat «aborted start». Zespoły otrzymały także stosowną wiadomość poprzez komunikator.
Norris zachował się jednak tak, jakby postanowiono o dodatkowym okrążeniu formującym, wyruszając na tor w momencie, gdy nie było to dozwolone i na pola startowe mogli wchodzić członkowie ekip – do czego nie doszło tylko z powodu opóźnienia w otwarciu bramy.
Incydent był rozpatrywany po wyścigu, a sędziowie jasno stwierdzili, że doszło do naruszenia zasad. Norris uniknął jednak znaczących konsekwencji i jedyną karą było upomnienie oraz grzywna w wysokości 5 tysięcy euro.
Sędziowie wydali taką samą decyzję w przypadku George’a Russella, który również startował z pierwszego rzędu. Yuki Tsunoda i Liam Lawson zostali natomiast oczyszczeni z zarzutów, bowiem jedynie zareagowali na to, co zrobili kierowcy z przodu.
Kara finansowa dla Mercedesa-AMG
Nie były to jedyne decyzje podjęte w związku z opóźnionym startem. W samochodach Lewisa Hamiltona i George’a Russella zespół dokonywał zmian ciśnienia opon już po tym, jak zostały one założone, co jest niedozwolone zgodnie z dyrektywą techniczną 003.
Ponieważ z powodu wspomnianego opóźnienia w otwarciu bram i odległości do samochodów mogło być niemożliwe, aby zmienić ciśnienia wcześniej, sędziowie również zdecydowali jedynie o grzywnie w wysokości 5 tysięcy euro w obu przypadkach. W swojej decyzji wzięli pod uwagę fakt, że proces odbywał się w obecności sędziów technicznych i nie przekroczone zostały dozwolone parametry.
Niebezpieczny Sainz
Reprymendę po wyścigu otrzymał też Carlos Sainz Jr, który po swoim wypadku na 39. okrążeniu wypiął kierownicę z samochodu, dając do zrozumienia sędziom porządkowym, że będzie wysiadał z kokpitu. Kierowca Ferrari następnie podjął próbę odjazdu z miejsca zdarzenia, już po tym, jak sędziowie zaczęli już przekładać pas transportowy przez pałąk w jego samochodzie.
Sainz stworzył niebezpieczną sytuację, a w swojej obronie stwierdził, że nie wiedział, że sędziowie rozpoczęli już usuwać jego samochód z toru. Przyznał jednak, że wyciągnięcie kierownicy było wyraźnym znakiem, że rezygnuje z dalszej jazdy.
Decyzje sędziów, z których ostatnia została opublikowana ponad 4,5 godziny po zakończeniu wyścigu, nie miały więc żadnego wpływu na jego wyniki.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.