Przyszłość Péreza może zostać rozstrzygnięta w czasie letniej przerwy

Helmut Marko, specjalny doradca Red Bulla, w swojej niedawnej wypowiedzi przyznał, iż z powodu niezadowalających wyników Meksykanina zespół musi zastanowić się nad jego dalszymi losami w tej ekipie. Potwierdził przy tym plotki o klauzulach umożliwiających wcześniejsze zerwanie z nim umowy.

Po tym, jak Adrian Newey zapowiedział swoje odejście z Red Bulla, cała stajnia z Milton Keynes przeżywa kryzys związany z wydajnością RB20. Przez ostatnie trzy lata zespół Christiana Hornera przyzwyczajał nas bowiem do tego, że jego podopieczni wygrywali prawie wszystko, jednak od dwóch ostatnich Grand Prix to Mercedes zgarniał zwycięstwo w wyścigu, a w Hiszpanii Lando Norris deptał po piętach Maxowi Verstappenowi.

Trudności nie mogły ominąć również Sergio Péreza, który od dłuższego czasu ma trudności, aby przebrnąć do Q3, a w niedzielę o zawalczenie o jakiekolwiek punkty, nie mówiąc już o dorównaniu trzykrotnemu mistrzowi świata. Rywalizację na Silverstone ukończył na siedemnastym miejscu, jednocześnie w sześciu ostatnich wyścigach zdobył jedynie piętnaście punktów.

Jak dowiedział się portal RacingNews356, Pérez ma w swoim najnowszym kontrakcie klauzulę, według której możliwe jest jego rozwiązanie w przypadku, gdy kierowca będzie posiadał różnicę w punktach do Holendra wynoszącą ponad 100 punktów (obecnie strata wynosi 137) lub jeśli 34-latek będzie o pięć miejsc niżej w klasyfikacji generalnej od swojego zespołowego partnera.

Doniesienia te potwierdził Helmut Marko w wywiadzie przeprowadzonym dla GrandPrix247, a także zdradził moment, w którym zespół przeanalizuje wszystkie za i przeciw zatrzymania swojego kierowcy: „Wszystkie kontrakty Formuły 1 mają klauzule odejścia, większość z nich związana jest z wynikami lub (zarezerwowana jest) dla najlepszych kierowców. Dokonamy oceny podczas przerwy letniej, a następnie podejmiemy decyzję”.

W ciągu sezonu sporo mówiło się o tym, że to Daniel Ricciardo najprawdopodobniej powróci do partnerowania Verstappenowi po sześciu latach przerwy, jednak wahania formy Australijczyka poddają w wątpliwość te głosy, o czym wspomniał sam Marko w rozmowie z austriackim Kleine Zeitung. Jego zdaniem udziałowcy całego koncernu są zainteresowani wypromowaniem juniora, więc obecnie wzrok wszystkich skierowany jest na Liama Lawsona.

Nowozelandczyk zastępował Ricciardo w trakcie pięciu Grand Prix w ubiegłym sezonie i wypadł naprawdę nieźle. W miniony czwartek obecny kierowca testowy i rezerwowy Czerwonych Byków zasiadł za sterami tegorocznej konstrukcji RB20 w ramach dnia filmowego. W grafiku Lawsona znalazł się także test bolidem AlphaTauri z 2022 roku i to jeszcze w lipcu, a to wszystko w ramach jego planu rozwojowego.

W grze jest również młody i prosperujący Arvid Lindblad, obecnie kierowca F3, który zrobił kapitalne wrażenie, wygrywając sześć wyścigów na tym etapie sezonu. Specjalny doradca Red Bulla odniósł się w swojej wypowiedzi do szans Brytyjczyka: „Po pierwsze, nie szukam nowego Maxa, ponieważ Max jest wyjątkowy i każdemu trudno będzie być jego partnerem. Lindblad ma dopiero szesnaście lat. Trudno jest więc powiedzieć, ale widzieliście główny wyścig na Silverstone, w którym mierzył się z ogromną presją ze strony (Gabriele) Miniego, dla którego jest to już drugi rok (w F3), jest też dwa lata starszy i posiada dużo większe doświadczenie. Powstrzymał go, a na koniec Mini przegrzał opony, próbując go dogonić”.

„Jest bardzo pewny siebie i niezwykle dojrzały jak na swój wiek, podobnie do Liama Lawsona. Być może najlepiej będzie dać im najpierw rok w RB, a potem przenieść do Red Bull Racing, gdzie najpierw muszą się wdrożyć i nie mogą od razu myśleć, że pokonają Maxa. To był błąd, który popełnił chociażby Pierre Gasly. Może Lawson lub Lindblad będą gotowi za dwa lub trzy lata, aby dołączyć do Red Bull Racing” – dodał.

„Nie jestem pewien, czy Max będzie się wtedy ścigał. Jeśli poczuje, że F1 już mu się nie podoba, że już tego nie chce, to przyjdzie do nas i podziękuje, i tyle. Pozostanie w wyścigach. Myślę, że jednym z jego marzeń jest pojechanie w Le Mans z Josem. To będzie coś. Nie chcę być ich szefem zespołu, to dwa silne charaktery, ale to może być [dla nich i dla wszystkich] fantastyczna sprawa”.

Źródło: motorsportweek.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze