Zarówno kierowca Red Bulla, jak i sama stajnia z Milton Keynes została ukarana za stworzenie zagrożenia, jakim była jazda Péreza uszkodzonym bolidem do alei serwisowej.
Meksykanin na 53. okrążeniu wyścigu w Montrealu nie opanował swojego RB20 w szóstym zakręcie. Następnie zdołał wrócić na tor ze złamanym tylnym skrzydłem i zawitać w swoim garażu. Ten błąd okazał się niezwykle kosztowny w skutkach: nie dość, że wyeliminował go z dalszej części rywalizacji, to jeszcze przyniósł konsekwencje na kolejny weekend Grand Prix. Red Bull za stworzenie zagrożenia na torze otrzymał 25 tysięcy euro grzywny, z kolei Pérez rozpocznie rywalizację pod Barceloną trzy miejsca dalej od swojego pola startowego wywalczonego w kwalifikacjach.
Tylko po co to wszystko? Red Bull tłumaczył się w trakcie przesłuchania, iż nie chciał dopuścić do tego, aby na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, co potencjalnie zaszkodziłoby Maxowi Verstappenowi. Tymczasem resztki skrzydła Sergio mogły zostać na torze, co stworzyłoby zagrożenie dla opon innych kierowców, o czym wspominał po wyścigu chociażby Lando Norris.
Calamity upon calamity 💥😖
— Formula 1 (@F1) June 9, 2024
Perez, Sainz and Albon (unluckily) all succumb to the slippery conditions #F1 #CanadianGP pic.twitter.com/RQpwK3X8bR
W uzasadnieniu sędziów czytamy: „Po kontakcie z barierami na zakręcie 6, kierowca kontynuował jazdę na torze przez resztę okrążenia ze znacznie uszkodzonym bolidem, przez co stracił kilka części z włókna węglowego w drodze powrotnej do boksu. Zespół potwierdził podczas przesłuchania, że kierowca został poinformowany, aby sprowadzić samochód z powrotem do boksu, ponieważ próbował uniknąć sytuacji, w której na tor wyjedzie samochód bezpieczeństwa.
Sędziowie uznali, że oprócz kary finansowej dla zespołu, konieczna jest kara sportowa ze względu na wpływ incydentu na bezpieczeństwo. Kara jest nałożona zgodnie z precedensami”
.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.